Sędziowie idą do sądów w sprawie podwyżek

Chodzi o kilkaset złotych miesięcznie, których wypłatę zablokowała ustawa około budżetowa. Na zamrożeniu podwyżek sędziów i prokuratorów rząd chce zaoszczędzić około 140 milionów złotych. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości pozwy w tej sprawie do 9 maja złożyło jedynie 310 sędziów na około 10 tysięcy w całej Polsce - podkreślała Radiu Kraków rzecznik tego resortu Patrycja Loose - "Większość sędziów wykazuje się zrozumieniem i rozsądkiem w obliczu trudnej sytuacji finansów publicznych. Mimo, że oczywiście mogą czuć się w jakiś sposób pokrzywdzeni zamrożeniem swoich płac". Również w Małopolsce tych pozwól nie ma jak na razie za wiele, ale jak podkreśla sędzia Tomasz Kozioł z Tarnowa, który sam nie złożył pozwu - mała liczba sędziów, którzy się na to zdecydowali nie oznacza równie małej liczby niezadowolonych z zamrożenia podwyżek. - "To nie oznacza, że sędziowie nie chcą tych pieniędzy. Wszyscy sędziowie uważają, że rząd złamał reguły gry ustalone kilka lat temu. Natomiast występowane z roszczeniami płacowymi w dobie kryzysu finansów państwa zostanie przez opinię publiczną odebrane negatywnie. Będzie stanowiło kolejną rysę na wizerunku stanu sędziowskiego, a w pewnej konsekwencji ułatwi politykom dalsze ograniczanie niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej".
Jak z kolei podkreśla sędzia Andrzej Skworon z Tarnowa ze stowarzyszenia Iustitia, który wystąpił z pozwem - sędziowie rozumieją potrzebę zaciskania pasa, ale muszą też stać na straży prawa. Jak dodaje, sędziowie przede wszystkim chcą zwrócić uwagę społeczeństwa na problem.

Kwestią zamrożonych podwyżek dla sędziów ma się zająć Trybunał Konstytucyjny. Tymczasem spośród ponad 300 pozwów sędziów skarżących się na zamrożenie podwyżek, w 26 przypadkach sądy wydały już nakazy zapłaty zaległego wynagrodzenia - w 3 przypadkach wyroki te uprawomocniły się.



(Bartek Maziarz)