Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Sąd: miasto Tarnów, wykonawca i projektant współodpowiedzialni za fiasko remontu ul. Krakowskiej

  • Tarnów
  • date_range Czwartek, 2020.01.09 07:02 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:19 )
Przed Sądem Okręgowym w Krakowie zakończył się proces w sprawie odszkodowania za słynny remont reprezentacyjnej ulicy w centrum Tarnowa z 2012 roku. Ponieważ po remoncie ciągle trzeba było naprawiać kostkę z włoskiego porfiru, miasto w 2017 i 2018 roku jeszcze raz wyremontowało ulicę, tym razem kładąc na niej szwedzki granit. Wcześniej magistrat pozwał szefa krakowskiej firmy MK BUD, która wykonywała pierwotny remont o prawie 2 miliony złotych odszkodowania. Jak informuje reporter Radia Kraków, po 3 latach procesu sąd właśnie zdecydował, że wykonawca jest odpowiedzialny jedynie w 35 procentach. Jeśli taki wyrok się uprawomocni, miasto dostanie tylko część z tego co chciało, bo zdaniem sądu jest współodpowiedzialne za blamaż tej inwestycji.

Ulica Krakowska w Tarnowie, 9.12.2015 r. / fot. B. Maziarz

Sędzia Marek Synowski przyznał, że wykonawca remontu ulicy Krakowskiej ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą z tytułu nienależytego wykonania umowy, m.in. w zakresie użycia płyt porfirowych charakteryzujących się dużą niejednorośnością czy różną grubością. "Były widoczne mikropęknięcia w postaci zarysowań. Nienależyte wykonanie umowy polegało także na wykonaniu podsypki o zróżnicowanej grubości, braku związania podsypki i niewłaściwym zdylatowaniu nawierzchni" - tłumaczył. 

Sąd jednak zwrócił także uwagę na współodpowiedzialność za fiasko remontu po stronie projektanta, a także miasta jako inwestora. Sędzia Marek Synowski podkreślił, że podstawowym błędem było niezaprojektowanie dylatacji. Jak przypomniał sąd, wykonawca zwracał uwagę na jej brak. "Biegły zwrócił też uwagę, że w zasadzie przewidziane przez inwestora i projektanta płytki poriforowe na podsycpe cementowo-piaskowej nie nadawały się do przedmitowej inwestycji, zwłaszcza na jezdni" - mówił. 

W mowie końcowej reprezentujący miasto mecenas Piotr Wardawa przekonywał sąd, że gmina, tak samo jak przysłowiowy Jan Kowalski, nie musi być fachowcem w jakiejś dziedzinie. Dlatego zleciła projekt i wykonawstwo profesjonalistom. 

Przypominamy: Ruszył proces ws. remontu ulicy Krakowskiej w Tarnowie. "W tej sprawie nie ma jednego winnego"

Takie podejście do sprawy negowała Monika Hartung, pełnomocnik wykonawcy. Sąd przyznał jej racje. Przekonywała ona, że miasto ma codziennie do czynienia z inwestycjami, w tym także drogowymi i ma do tego zatrudnione odpowiednie osoby, które mają wiedzę i kompetencje do tego, żeby weryfikować projekt budowlany i sposób weryfikacji robót. 

fot: B. Maziarz/archiwum RK

Sąd w tym zakresie nie zostawił suchej nitki na urzędnikach. "Ta weryfikacja była. Był w szczególności inspektor nadzoru z ramienia gminy, który na bieżąco weryfikował nie tylko sposób wykonywania robót, ale również materiał, jakość tego materiału, jakie płytki były kładzione, jakiej grubości. To było na bieżąco weryfikowane. Z nieznanych przyczyn to było wszystko akceptowane. I tu jest jak najbardziej odpowiedzialność po stronie powodowej, która widziała jaka jest jakość płytek, sposób wykonywania prac. Akceptowała to" - zaznaczał sąd. 

Sędzia Marek Synowski przywołał sytuację, w której właściciele sklepów z ulicy Krakowskiej żalili się, że przez remont nie ma dostępu do ich sklepów i tracą klientów. "Wtedy miasto poleciło pozwanemu, żeby wykonywać te prace na już wykonanej pewnej podbudowie. W wyniku czego doszło do degradacji podbudowy, a to potem miało wpływ na degradację całej nawierzchni. Więc tutaj jest jak najbardziej przyczynienie się strony powodwej - Gminy Miasta Tarnowa".

Co ciekawe, biegły, określając na prośbę sądu w 2018 roku stopień odpowiedzialności za efekty remontu Krakowskiej określił, że winę za taki stan rzeczy w 67 procentach ponosi wykonawca, projektant w 24 procentach, a miasto w 9. 

Przeczytaj: Biegły wskazuje winnych fuszerki na Krakowskiej w Tarnowie

Jednak sąd zmieniły te proporcje na niekorzyść miasta, określając, że wykonawca zawinił jedynie w 35 procentach. W przeciwieństwie do biegłego, sędzia Synowski uznał m.in., że wykonawca nie ponosi odpowiedzialności za zastosowanie płytek charakteryzujących się dużą niejednorodnością, bo jest to wada materiałowa i nie można było tego łatwo stwierdzić. A miał dla tego materiału stosowne certyfikaty. Zdaniem sądu zarówno miasto, jak i wykonawca wspólnie w takim samym zakresie odpowiadają za użycie podczas remontu płytek, które były zarysowane i miały pęknięcia. Bo obie strony widziały ten materiał i go akceptowały. Podczas gdy biegły obarczał za to winą wykonawcę. 

Sąd zasądził od wykonawcy na rzecz miasta ponad 756 tysięcy złotych. Tę kwotę uszczuplił jednak o wartość zdemontowanej z ulicy Krakowskiej kostki i wykorzystanej m.in. przy zagospodarowaniu Kantorii. Sąd, posiłkując się opinią biegłego orzekł, że była ona warta prawie 519 tysięcy złotych, w związku z czym wykonawca powinien zapłacić miastu ostatecznie ponad 255 tysięcy złotych odszkodowania. Z tym, że sąd wezwał miasto do zapłaty wysokich kosztów sądowych w wysokości ponad 150 tysięcy złotych. Jeśli taki wyrok by się uprawomocnił, miasto z 3-letniego procesu osiągnęłoby... nieco ponad 100 tysięcy złotych. 

"Uważam, że miasto jest w dużo większym zakresie odpowiedzialne za stan tej nawierzchni niż wykonawca" - przekonuje pełnomocnik wykonawcy Monika Hartung. 

Z kolei reprezentujący miasto mecenas Piotr Wardawa w rozmowie z Radiem Kraków podkreśla, że ta sprawa to nauka na przyszłość. "Budowanie drogi z kostki porfirowej na stromym odcinku było przedsięwzięciem niestosowanym chyba wcześniej w Polsce. Wszyscy się uczyli i sąd uznał, że mniej więcej po 1/3 wszyscy uczestnicy procesu inwestycyjnego zawinili. Trudno mi to komentować na gorąco, musimy się zapoznać z uzasadnieniem pisemnym i zdecydujemy, czy będziemy się odwoływać. Ale myślę, że trzeba się tego spodziewać najprawdopodobniej z obu stron" - mówi. 

fot: A. Wrońska/archiwum RK

Odnosząc się do krytyki nadzoru przez miasto, Wardawa przypomina, że inwestycja była prowadzona przy ogromnej presji m.in. ze strony właścicieli sklepów i firm przy ulicy Krakowskiej, którzy grozili pozwami o odszkodowania za przestój w handlu. "Taka sytuacja wymuszała podejmowania decyzji, które przy braku takiej presji być może nie zostałyby podjęte. Jak np. odmowa przyjęcia kostki, która nie spełniała normy wyznaczonej przez projektanta 8 centymetrów, co też chyba miało znaczenie dla efektu, czyli jej rozsypywania się na tej drodze" - podkreślał. 

Tymczasem obarczany przez sąd i biegłego za współsprawstwo fiaska remontu ulicy Krakowskiej, Grzegorz Ślusarczyk przekonywał na początku procesu w rozmowie z Radiem Kraków, że nie miał np. wpływu na dobór materiału, bo jak podkreślił, wspólnie z konserwatorem wskazywali twardy granit - kwarcyt szwedzki. Jednak Tarnowski Zarząd Dróg Miejskich wybrał płytę porfirową. Ślusarczyk przekonywał też, że wiele kwestii zostało mu z góry narzuconych. Zdaniem projektanta remontu, ulica Krakowska sypała się po remoncie z 2012 roku, bo kostka była układana i spoinowana podczas niskich temperatur.

Miasto chciało, żeby projektant był tzw. współpozwanym w tej sprawie, na wypadek roszczeń w stosunku do niego w przyszłości. Grzegorz Ślusarczyk się na to jednak nie zgodził, a teraz nie można się już od niego tego domagać, bo ewentualne roszczenia co do projektu, który przygotował przedawniły się. 

Pierwszy remont ulicy Krakowskiej z 2012 roku kosztował miasto 7 milionów 700 tysięcy złotych. Jednak nie wszystkie prace wykonano źle, bo wymieniono np. wszystkie instalacje i sieci podziemne. Dlatego miasto domagało się 2 milionów złotych odszkodowania. 

Ponowny remont ulicy Krakowskiej przeprowadzony w latach 2017 i 2018 kosztował miasto około 5 milionów złotych. 


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię