Przed rokiem Ryszard Ścigała został skazany przez Sąd Rejonowy w Brzesku na 5 lat więzienia za przyjęcie 70 tysięcy złotych łapówki od przedstawicieli firmy drogowej Strabag, a także za przekroczenie uprawnień służbowych. Podczas piątkowej rozprawy Ścigała przekonywał, że jest niewinny. Obrońcy byłego prezydenta Tarnowa oraz innych skazanych z nim osób mówili o błędach jakie miał popełnić sąd rejonowy w Brzesku wydając pierwszy wyrok. Dlatego prosili o uniewinnienie oskarżonych bądź też uchylenie pierwotnego wyroku i ponowne rozpatrzenie przez sąd pierwszej instancji. Jednak jeden z obrońców byłego prezydenta zabezpieczał się też na wypadek gdyby sąd okręgowy uznał, że Ścigała jest winny.

Profesor Piotr Kardas przekonywał, że w takim przypadku jego klienta można skazać co najwyżej za złamanie kodeksu wyborczego, za co grozi jedynie grzywna. Bo jak przypomina prof. Kardas w zeznaniach świadków obciążających Ścigałę przez cały czas jest mowa o pieniądzach na sfinansowanie kampanii wyborczej. A nie udowodniono, że poszła za tym jakoś przychylność ze strony Ścigały dla STRABAGA. Co zdaniem profesora Kardasa jest konieczne żeby uznać, nawet rzekome, przyjęcie łapówki za korupcje.

Ścigała podczas swojej wypowiedzi przed sądem okręgowym także "bardzo mocno podkreślił, że w całym materiale nie ma, nie ma innego sformułowania niż to, że pieniądze, które miałaby być przekazane mnie, miałaby być spożytkowane w innym celu niż kampania wyborcza. Powtarza to sąd w uzasadnieniu pierwszego wyroku. Przy takim założeniu nie może być mowy o łapówce. Świadkowie oskarżenia na żadnym etapie nie stwierdzili, żeby z mojej strony nastąpiło jakiekolwiek zobowiązanie do czegokolwiek. Po stronie STRABAGA nie było też przeświadczenia, że cokolwiek w zamian uzyskają".

Obrona oraz sam Ryszard Ścigała konsekwentnie próbują też podważać zeznania głównego świadka oskarżenia Bogdana G. Przekonywali, że były prezes żużlowej spółki samozwańczo określił się szefem kampanii wyborczej Ścigały i namówił przedstawicieli firmy drogowej Strabag na przekazanie pieniędzy na kampanie wyborczą Ścigały. Były prezydent przekonuje, że pieniądze nigdy do niego nie dotarły. A podziękowania, które złożył przedstawicieli firmy STRABAG w Iwkowej dotyczyły wsparcia żużla. Bo była to impreza na zakończenie sezonu, a nie świętowanie jego sukcesu wyborczego, jak mogli sądzić drogowcy. Spotkanie odbyło się w piątek przed wyborami, w których zapewnił sobie reelekcję.

Czytaj też: Byli prezesi żużlowej spółki obciążają Ryszarda Ścigałę. Są jednak nieścisłości

Obrońcy byłego prezydenta zwracali też uwagę na to, że według zeznań byłego wiceprezesa żużlowej spółki Pawła P. podzielili się z Bogdanem G. częścią łapówki przeznaczonej dla Ścigały, czemu Bogdan G. wcześniej zaprzeczał. Podobnie jak temu, że to on wyszedł z inicjatywą wsparcia kampanii wyborczej i że przedstawiał się jako szef sztabu Ścigały. Dla obrony z kolei dziwne jest to dlaczego Bogdan G. jak sam zeznawał, rzekomo poinformował byłego prezydenta o propozycji wsparcia jego kampanii wyborczej dopiero po kilku tygodniach. A nie od razu. Drugi z obrńców byłego prezydenta mecenas Bogusław Filar przypominał też, że z zeznań byłych dyrektorów firmy STRABAG wynika, że Bogdan G. oczekiwał wyłącznie gotówki.

Czytaj też: Kolejny dzień procesu ws. afery korupcyjnej. Kto złożył propozycję łapówki prezydentowi Ścigale?

Zarówno mecenas Bogusław Filar jak i sam Ryszard Ścigała zwracali też uwagę na ich zdaniem błędne ustalenia sądu w Brzesku opisane w uzasadnieniu do pierwotnego wyroku. Chodzi m.in. o opisane przez sąd spotkanie, podczas, którego miały zostać dogadana sprawa łapówki. "Sąd to opisuje w formie spotkania na terenie spółki żużlowej, gdzie miałem ponoć uczestniczyć ja, pan G. oraz panowie ze STRABAGA. Nigdy takiego zdarzenia nie było. Żaden ze świadków tego nie opisał. Nawet oskarżyciel też takiej historii ani tezy nie zbudował" - przekonywał 23 czerwca przed sądem okręgowym w Tarnowie Ryszard Ścigała.

Podczas procesu odwoławczego na ławie oskarżonych oprócz Ryszard Ścigały zasiedli także byli tarnowscy urzędnicy Zdzisław Musiał oraz Jacek Kułaga, którzy zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu za przekroczenie uprawnień służbowych i również odwołali się od pierwotnego wyroku sądu. Odwołanie złożył także tarnowski przedsiębiorca Wiesław F. Sąd odwoławczy podczas pierwszego posiedzenia nie zdążył wysłuchać mów wszystkich stron. Rozprawa została przerwana i będzie kontynuowana 7 lipca. Wtedy okazję do odniesienia do słów oskarżonych będzie miał też prokurator Seweryn Borek.

 

 

Bartek Maziarz/wm