Początkowo magistrat zapowiadał przebudowę całego newralgicznego odcinka ulicy Lwowskiej od wąskiego gardła pod wiaduktem kolejowym aż po wyjazd z miasta. Ostatecznie w pierwszej kolejności miasto ogłosiło przetarg na wykonanie projektu i prac na niespełna kilometrowym odcinku między rondem i szpitalem wojewódzkim.
Magistrat wyjaśnia, że jest to najbardziej newralgiczny fragment, po którym przejeżdża 25 tysięcy samochodów na dobę. Pośpiech w ogłoszeniu przetargu tłumaczono tym, że dzięki szybkim działaniom miasto ma większą szansę na dofinansowanie.
Ulica Lwowska na tym niespełna kilometrowym odcinku ma zostać rozbudowana do czterech pasów. Uczestnicy spotkania w Sali Lustrzanej zwracali uwagę na to, że na niewiele się to zda skoro pozostanie wąskie gardło pod wiaduktem. Prezydent Roman Ciepiela przekonywał niedawno dziennikarzy, że nie wie dlaczego w 2011 roku, kiedy ustalano szczegóły remontów kolejowych, miasto zgodziło się na pozostawienie wąskiego przejazdu w tym miejscu.
Wprawdzie projektanci dopuszczają wykonanie tam czterech pasów, ale musiałoby się to odbyć kosztem chodników. To wymaga jednak wielu uzgodnień, dlatego magistrat nie zdecydował się na razie na uwzględnienie tego fragmentu w przetargu.
Część mieszkańców oraz przedsiębiorców martwi to, że po rozbudowie do czterech pasów ulicy Lwowskiej samochody będą im przejeżdżały bezpośrednio pod oknami. Ale też, że stracą przez to część działek, a reszta utraci na wartości lub stanie się wręcz nieprzydatna.
Przewodniczący komisji rozwoju miasta i spraw komunalnych Jacek Łabno przypominał, że rondo, które ma powstać od nowa kosztowało Tarnów 3,5 miliona złotych, a powstało zaledwie 9 lat temu. Radny klubu PiS podkreślił, że prezydent powinien wstrzymać przetarg i przemyśleć koncepcje prac jeszcze raz.