Tarnów: co z wąskim gardłem pod wiaduktem na Lwowskiej?

Nieistniejący już Tarnowski Zarząd Dróg Miejskich kilka lat temu nie wymógł na kolejarzach remontujących wiadukt na ul. Lwowskiej poszerzenie przejazdu pod nim. W efekcie na tym fragmencie tranzytowej ulicy przebiegającej przez Tarnów są tylko dwa pasy. Miasto znalazło wyjście z tej sytuacji. Droga pod wiaduktem miałaby zostać poszerzona kosztem chodników, natomiast piesi i rowerzyści mieliby się poruszać kładką podwieszoną pod sąsiednim mostem kolejowym. To jednak drogie rozwiązanie, które może kosztować nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Tarnów nie dostanie też tych pieniędzy z Polskiego Ładu, ale wystąpi o nie z innych rządowych programów. A wydana już przez Wojewodę Małopolskiego zgoda na realizacje inwestycji drogowej może w tym pomóc.

Po rozstrzygnięciu Polskiego Ładu prezydent Tarnowa Roman Ciepiela napisał, że "brak decyzji ws. obwodnicy wschodniej i równoczesne odrzucenie wniosków dot. modernizacji ul. Lwowskiej jest niezrozumiałe". Jednocześnie dodał, że Tarnów otrzymał z Polskiego Ładu 35 milionów złotych na inwestycje związane z Igrzyskami Europejskimi w 2023 roku, czyli na remont ulic w Mościcach, rozbudowę obiektów TOSiR oraz budowę węzła przesiadkowego przy ul. Błonie.

Przetarg na budowę wschodniej obwodnicy Tarnowa mógłby zostać w każdej chwili ogłoszony, jednak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uważa, że Tarnów jako miasto na prawach powiatu powinien pokryć koszty budowę drogi na swoim terenie. Problem w tym, że chodzi o kwotę nawet 300 milionów złotych, co stanowi… 1/3 budżetu miasta. Zdaniem prezydenta Ciepieli to państwo powinno sfinansować inwestycję (chodzi o drogę o charakterze międzynarodowym). W ten sposób sprawa stanęła w miejscu.

Częściowym rozwiązaniem problemu dużego natężenia ruchu na tranzytowej ulicy Lwowskiej, zdaniem posłanki Anny Pieczarki, mogłoby być wykonanie zjazdu z autostrady na wysokości Pilzna. Wtedy część ruchu tranzytowego korzystałoby z autostrady i omijałaby Tarnów. Prezentacja tej koncepcji zbiegła się jednak z wybuchem wojny na Ukrainie, której Polska pospieszyła także z pomocą finansową. Wykonanie zjazdu z A4 na wysokości Pilzna stoi więc pod znakiem zapytania. Nie należy też do najtańszych rozwiązań, ponieważ zakłada powstanie co najmniej kilkunastu kilometrów łącznika.

Jest duża szansa na powstanie węzła A4 na wysokości Pilzna niedaleko Tarnowa