- Pewne konsultacje społeczne już się odbyły. Trzeba być głuchym na głos mieszkańców, jeśli nie usłyszeliśmy, z jak dużym oburzeniem się to spotkało ze strony mieszkańców, radnych osiedlowych. Musimy się nie zastanawiać, jak na papierze wykrzesać obywatelskość, ale jak faktycznie sprawić, żeby oni mogli spełniać misję na najniższym szczeblu samorządu - mówi Partyński.
Przewodnicząca rady Małgorzata Mękal nie ukrywa rozczarowania z decyzji radnych. Jak przekonywała, takie konsultacje były w interesie mieszkańców.
- Jestem zaskoczona tym, że nie uzyskała poparcia ta uchwała. Wszyscy jesteśmy wybierani głosami mieszkańców i to jest taka rzecz, która bardzo dotyka mieszkańców. Ja prowadząc szerokie konsultacje w ubiegłym roku, zorientowałam się, że wielu mieszkańców nawet nie wie, że rady osiedli funkcjonują. Dlatego chciałam, żebyśmy mogli porozmawiać z mieszkańcami, a nie tylko radnymi osiedlowymi, bo wszystkie protesty, jakie wpłynęły do kancelarii rady miejskiej były tylko i wyłącznie z rad osiedli. Proszę też zauważyć, że dzisiaj przeciw głosowały ugrupowania, w których radni osiedlowi stanowią większość - mówi.
Jak dodaje Mękal, dalej będzie chciała zainteresować radnych tym tematem. Jednak już pod koniec roku, po wyborach do rad osiedli, które mają odbyć się jesienią.
Przypomnijmy, projekt, oprócz przekształcenia osiedli w dzielnice, zakładał też m.in. zmniejszenie liczby radnych osiedlowych z 240 do 90. Co wzbudzało spore kontrowersje wśród społeczników. To było drugie podejście do tego tematu, bo na lutowej sesji radni zdjęli punkt z obrad.
Ostatecznie za odrzuceniem projektu uchwały głosowało trzynastu radnych. Pięciu było przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu.