Szef Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że jego bratu "szło w życiu ciężko". "I w dzieciństwie, kiedy często chorował, i później w trakcie kariery naukowej, gdzie różne wydarzenia powodowały, że plany nie były realizowane, i później kiedy realizował zadania w imieniu wielkiego ruchu politycznego, jakim była Solidarność, i wielkiego ruchu społecznego, największego, albo przynajmniej jednego z dwóch największych w dziejach świata, i wreszcie w imieniu państwa" - mówił Kaczyński, którego wystąpienie zakłócały gwizdy i okrzyki: "przestań kłamać!".

Ale - jak zaznaczył - "można powiedzieć, że dał radę". "I my dzisiaj też dajemy radę, mimo, że tutaj ci od Putina nie próżnują" - dodał Kaczyński, odnosząc się do manifestujących. "Lech Kaczyński, Lech Kaczyński!" - skandowali zwolennicy PiS.

Lider Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę, że pomnik w Tarnowie to nie pierwsze takie upamiętnienie jego brata. "Dlaczego stanął na pomnikach? Bo uczynił bardzo wiele dla Polski - najpierw dla Solidarności i dla tego, co było przed Solidarnością, czyli dla Wolnych Związków Zawodowych, później już dla państwa, dla narodu. Bez niego nie mógłby powstać ruch, który w sposób racjonalny, przemyślany, w imię wartości demokratycznych, jak to się dzisiaj mówi - europejskich, ale tych prawdziwych europejskich, kwestionował postkomunizm" - wskazał Kaczyński.

Jak dodał, bez jego brata nie powstałoby też Porozumienie Centrum oraz Prawo i Sprawiedliwość. "Wszystkie próby, i te, które się nie udały, i te, które przyniosły liczne zmiany, i które prowadzą ku ostatecznemu sukcesowi, ku zwycięstwu, były bezpośrednio związane z jego działalnością, nawet wtedy, kiedy go już nie było" - podkreślił szef PiS.

Wierzę, że powstaną kolejne pomniki Lecha Kaczyńskiego, bo o ludziach, którzy naprawdę zasłużyli się Polsce, trzeba pamiętać, trzeba ich czcić - powiedział w sobotę wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tarnowie, prezes PiS zaznaczył, że jego brat "także potrafił przewidzieć to, co się działo w Europie i co będzie się działo wokół Polski, co dziś dzieje się na Ukrainie".

"Może właśnie te jego słowa, które - jak sądzę - prawie wszyscy tutaj znają - wywołują taką furię, bo wywoływały" - zaznaczył.

"Ktoś tutaj pytał, czy (w Smoleńsku) to była katastrofa, czy zamach. To był zamach, to była zbrodnia tych samych, którzy dzisiaj mordują na Ukrainie" – podkreślił Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do stworzenia tego pomnika. "Wierzę, że powstaną kolejne, bo o ludziach, którzy naprawdę zasłużyli się Polsce, trzeba pamiętać, trzeba ich czcić" – podkreślił Kaczyński.

Kaczyński przypomniał też niektóre z funkcji jakie pełnił jego brat. Wymienił, że przed objęciem funkcji prezydenta RP, Lech Kaczyński był prezydentem Warszawy i ministrem sprawiedliwości. Wskazał, że Lech Kaczyński był zapleczem wielkich ruchów politycznych jak PiS - budował partię i pokazywał jej drogę. Podkreślił, że jego brat był też dobrym organizatorem, który praktycznie, tak na co dzień, kierował Solidarnością jako pierwszy zastępca przewodniczącego.

Lider PiS dodał, że jego brat potrafił również naprawić Najwyższą Izbę Kontroli jako jej prezes. "Potrafił przedtem wykorzystać Biuro Bezpieczeństwa Narodowego i stanowisko ministra stanu ds. bezpieczeństwa, aby zdobyć ogromną wiedzę o tym, co dzieje się na zapleczu polskiej polityki. O tym wszystkim, co dla zwykłego obywatela nawet dla polityków było nieznane" - mówił Kaczyński.

Szef PiS wskazywał ponadto, że Lech Kaczyński już jako prezydent Warszawy stworzył w tym mieście "zupełnie nową jakość", a jako minister sprawiedliwości "potrafił walczyć z lumpenproletariatem, z tą łobuzerią, która terroryzowała Polskę". Według Jarosława Kaczyńskiego, pozwoliło to zdobyć jego bratu wielkie poparcie.

Lech Kaczyński pełnił urząd prezydenta w latach 2005-2010. Zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie smoleńskiej.