Brytyjska policja zatrzymała Czesława K. w lipcu 2019 r. na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, który wydał tarnowski sąd okręgowy. "Od tego czasu, przez blisko trzy lata trwała procedura związana z przekazaniem go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości" - podała w poniedziałek prokuratura.

W ubiegłym tygodniu mężczyzna został przewieziony do Polski, gdzie prokuratura przedstawiła mu zarzut zabójstwa jego żony, Grażyny K.; został on przesłuchany w charakterze podejrzanego. Śledczy planują przeprowadzenie kolejnych czynności dowodowych; chcą m.in. zasięgnąć specjalistycznych ekspertyz kryminalistycznych. Wszystko po to, żeby zakończyć sprawę zabójstwa kobiety, której ciało - po wielotygodniowych poszukiwaniach - odnaleziono w rzece Uszwica w miejscowości Bielcza.

- Po przetransportowaniu do Polski w dniu 18 maja w tarnowskiej prokuraturze przedstawiono Czesławowi K. zarzut pozbawienia życia swojej żony Grażyny K., a następnie przesłuchano go w charakterze podejrzanego. Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie będzie ujawniać żadnych szczegółów. Nie poinformujemy, czy przyznał się do zarzutu, jakie też złożył wyjaśnienia - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki, przyznaje, że procedura związana z ekstradycją Czesława K. po stronie brytyjskich sądów trwała wyjątkowo długo, ale, jak dodaje, mogły mieć na to wpływ różne okoliczności:

- Trzeba przyznać, że w tej sprawie sąd brytyjski długo procedował. Być może wpływ na ten czasookres miał fakty trwającej pandemii. W tym czasie mieliśmy również Brexit. Wielka Brytania wyszła ze struktur Unii Europejskiej, nadto, z tego co wiemy, Czesław odwołał się od decyzji sądu pierwszej instancji o wydaniu go stronie polskiej.

40-letni Czesław K. wciąż przebywa w areszcie tymczasowym. Stronie polskiej wydany został w pierwszej połowie maja, na mocy decyzji sądu w Londynie.

Ustalono, że do zabójstwa doszło z 3 na 4 stycznia 2019 r. w Borzęcinie. Zwłoki kobiety zostały znalezione pod koniec lutego; okazało się, że jest to ciało Grażyny K., której zaginięcie zgłosiła wcześniej rodzina. Śledczy ustalili, że kobieta na początku stycznia tego samego roku przyjechała do kraju z Anglii. Według ustaleń jej mąż miał być ostatnią osobą, która tego dnia wieczorem widziała ją żywą; mimo braku kontaktu kolejnego dnia mężczyzna nie zgłosił jednak zaginięcia, bo - jak przekazała małopolska policja - był przekonany, że wróciła ona do Anglii i spotkają się dopiero tam