Przez lata kult królowej Jadwigi przeżywał wzloty i upadki. Władczynię wielbiono kilkadziesiąt lat po jej śmierci, by później na dziesiątki lat zapomnieć o tej postaci. Wróciła do świadomości społecznej pod koniec XIX wieku, jako postać, dla której dobro kraju było najwyższą wartością. Wtedy też pojawił się pomysł właściwego uhonorowania Jadwigi poprzez wybudowanie sarkofagu dla jej szczątków doczesnych. Zadanie otrzymał pracujący w Rzymie Antoni Madeyski. 

- Tam jest data "Rzym, 1902". U nas jest data "Rzym, 1901". Model został zatwierdzony w 1900 roku do wykonania. W 1901 roku Madeyski wykonał pierwowzór. Z tego modelu dokonał odlewu. Na piersi jest miejsce na relikwię, jak w oryginale - mówi Tadeusz Mądzelewski, miłośnik historii Tarnowa, który trafił na ślad zapomnianego dzieła.

Oprócz produktu finalnego Madeyski wykonał także jego wierny model, który był egzemplarzem pokazowym dla komisji ustalającej finalny wygląd sarkofagu. To właśnie ten model trafił do Tarnowa. "Wzrosło zainteresowanie Madeyskim, jako artystą. Zainteresowały się nim rody szlacheckie, w tym ród książąt Sanguszków. Konstancja z Zamoyskich Sanguszkowa zaprosiła Madeyskiego do pracy w Tarnowie. Zaprzyjaźniła się z nim i zapraszała go na zamek do Tarnowa. On tu spędzał 3-4 miesiące w roku" - dodaje Mądzelewski.

Z kolei ta przyjaźń zaowocowała niezwykłym prezentem. "Prawdopodobnie był to dar Madeyskiego dla Konstancji z Zamoyskich Sanguszkowej. Trafił on tutaj. Stał sobie w kaplicy, potem w pałacu" - mówi miłośnik historii Tarnowa.

Później model był eksponowany w nawie bocznej kościoła na Rzędzinie, ale w niejasnych okolicznościach trafił do parafialnego magazynu. Staraniem tarnowskich historyków udało się go stamtąd wydobyć i oddać do renowacji. Tomasz Głowacz, konserwator dział sztuki przyznaje, że pierwszy kontakt z tym dziełem był niesamowity. "Czułem się jak Indiana Jones. Co prawda nie odkryłem tego sarkofagu, ale to wybitnej klasy dzieło. U mnie w pracowni jest chłodno, jest półmrok. Wchodzę, patrzę, a tu leży postać pięknej królowej w pajęczynach. Pierwsze wrażenie było niesamowite" - mówi.

Jak dodaje Głowacz, od momentu wykonania modelu przeprowadzono kilka prób jego konserwacji. Niestety nie zawsze udanych. "Pewnie chcieli go odświeżyć i przemalowali go farbą emulsyjną w kolorze szarym. Są też elementu brązy pozłotniczej na detalach. To wtórne rzeczy" - opowiada.

Aktualnie trwa przygotowywanie projektu renowacji tego dzieła. Sam proces odnawiania może potrwać nawet pół roku. Konserwator jest przekonany, że należy zostawić wiele elementów sarkofagu, które świadczą o jego niełatwej historii. "Chciałbym zostawić tę patynę czasu. To wartość dodana. Możemy to tylko zniszczyć. Nikomu nie zależy na pięknym, gładkim pomniku. Takie mamy na Wawelu. Tu mamy obiekt, który jest świadectwem historii. Wiem jednak, że ta patyna nie każdemu się może podobać" - dodaje Głowacz.

Docelowo odnowiony model sarkofagu królowej Jadwigi ma stanowić część ekspozycji kaplicy Książąt Sanguszków. Będzie mógł zobaczyć go każdy zainteresowany.

Pomimo tego, iż sarkofag królowej Jadwigi był gotowy już w 1902 roku, prochy władczyni Polski trafiły tam dopiero w 1947 roku. Nie trafiły tam jednak na długo, bo po jej beatyfikacji w 1987 roku doczesne szczątki Jadwigi zostały przeniesione do relikwiarza. Od tego momentu sarkofag jest pusty.