- Trzeci raz nie bedę wnosił o podwyżkę. Jak został w mieście wprowadzony system gospodarki odpadami to opłata była na poziomie, który teraz postulowałem. Radni po roku zdecydowali o obniżeniu. Dzisiaj była tylko próba powrotu. Będziemy musieli pracownikom wytłumaczyć, że nie ma woli radnych dla właściwego finansowania całego systemu - wyjaśnia prezydent Roman Ciepiela.
Radni PiS-u przekonywali jednak, że jeśli była taka potrzeba to podwyżki trzeba było wprowadzać stopniowo. Nie jak ostatnio zaproponował prezydent o 15 procent, a wcześniej nawet 35. Tarnowianie za wywóz śmieci posegregowanych nadal zapłacą 8 złotych i 50 groszy i 15 złotych za śmieci nieposegregowane.
Przeciwko podwyżce zagłosowało 12 radnych Prawa i Sprawiedliwości, Jan Niedojadło z Tarnowian, Marek Ciesielczyk, oraz Jakub Kwaśny i Piotr Górnikiewicz z SLD. Jacek Łabno wstrzymał się od głosu. Natomiast za podwyżką byli Zbigniew Kajpus oraz Marian Wardzała z Platformy Obywatelskiej oraz Grażyna Barwacz z Tarnowian.
Zdaniem radnego Jacka Łabno z kluby radnych PiS, wyliczenia przedstawione przez urzędników, które miały być argumentem za tak dużą podwyżką, nie były przygotowane rzetelnie. "To były informacje, nie wyliczenia. Tutaj trzeba pokazać jak kształtowane są koszty i przychody. Ilu mieszkańców mieszka w Tarnowie, którzy są objęci systemem i dlaczego tylko tyle. Czy opłaty, które generują koszty są konieczne? Potrzebna jest rzetelna kalkulacja i wtedy można rozmawiać" - mówi. Łabno dodaje, że kiedy w 2014 obniżano stawkę za wywóz śmieci, system się bilansował i nawet były nadwyżki.
Już wtedy jednak zastępca prezydenta Tarnowa Henryk Słomka - Narożański alarmował, że miasto będzie musiało dołożyć do systemu gospodarki odpadami 1 miliony 300 tysięcy złotych. Dlatego Słomka - Narożański przekonywał, że taka uchwała jest niezgodna z ustawą śmieciową. Jak podkreślał 10 kwietnia 2014, zgodnie z ustawą śmieciową pieniędzy od mieszkańców powinno wystarczyć na wszystkie opłaty. Radni przekonywali natomiast wtedy, że brakujące po obniżce pieniądze powinny się znaleźć na wysypisku śmieci, do którego - ich zdaniem - miasto zbyt dużo dopłaca, bo jest niekonkurencyjne.
(Bartłomiej Maziarz/ko)