Małopolska już uporała się z wynikami wyborów, ale w innych regionach wielkie liczenie trwa, bo problemy spowodowane systemem informatycznym wciąż się przedłużają. Jak wyjaśnia Andrzej Cyz, dyrektor tarnowskiej Delegatury Krajowego Biura Wyborczego: Nigdzie nie ma zapisu, który by mówił, że jeśli komisja pracuje dłużej, to jej członkowie dostaną dodatkową zapłatę. Nigdzie też nie jest zapisane, że członkowie komisji wyborczych mają skończyć pracę w poniedziałek. Zapis jest taki, że kończą się wtedy, kiedy są podliczone i podane wyniki.
W Małopolsce podczas tych wyborów samorządowych pracowały 2563 komisje - w tym terytorialne, powiatowe i obwodowe. W sumie zasiadało w nich około 21 tysięcy osób.
O rekompensacie dla członków komisji może tylko zadecydować Państwowa Komisja Wyborcza, która określa zasady finansowania wyborów. Jak na razie nie ma takiej decyzji i dodatkowych pieniędzy. Wiadomo jednak, że te wybory z powodu "komputerowej" awarii mogą kosztować więcej.
Zdenerwowana całą sytuacją jest mieszkanka Tarnowa, która była członkiem komisji i przez awarię systemu musiała przy "urnach wyborczych" spędzić kilkanaście godzin dłużej. - Ja poniosłam duże straty, prowadzę własną restaurację i musiałam wynająć dodatkowego pracownika, aby za mnie w tym czasie pracował - mówi Edyta Kołodziej.
Członkom komisji wyborczych, jeśli praca w komisji się przedłuża, przysługuje pięć dni wolnych od pracy. Jednak jeśli z tego korzystają, wówczas pracodawca może zmniejszyć ich pensje. Po pięciu dniach - jeśli prace wyborcze nie zostaną zakończone - członkowie komisji muszą już korzystać z własnych urlopów.
Członkowie komisji obwodowych zarabiają od 300 do 360 złotych, natomiast terytorialnych od 550 do 650 złotych.
(Agnieszka Bednarz/ew)