- W związku z tym, że ta propozycja mogła trafić do wielu właścicieli działek, zapytaliśmy. Mamy duży odzew, emocje są też nad wyraz. Ludzie mają prawo. Posługują się różną argumentacją, bo nie każdy ma wiedzę techniczną. Mamy na dziś ogląd w sprawie. Podjęliśmy decyzję, że z uwagi na dobrostan mieszkańców, nie nawiążemy żadnej współpracy z tym operatorem. Nie ma takiego życzenia ludzi. Chociaż są pisma od ludzi, którzy to popierają, bo widzą w tym jakąś korzyść - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Nadzieja", Kazimierz Olszewski.
Połowa mieszkańców osiedla Brandstaettera stanowczo zaprotestowała na piśmie przeciwko budowie 30-metrowego masztu i nadajnika telefonii komórkowej na terenie spółdzielni. Bali się o swoje zdrowie i spadek cen mieszkań.
Lokatorzy mieli także pretensje do spółdzielni, że dowiedzieli się o możliwości wypowiedzenia się w sprawie z pisma wrzuconego do skrzynek pocztowych, do których ich zdaniem nie każdy szybko zagląda. Nie było na przykład informacji na klatkach schodowych. Na wypowiedzenie się mieli tylko 7 dni.
Kazimierz Olszewski podkreśla, że taki sposób informacji wynikał z tego, że do pisma była dołączona ankieta do wypełnienia, która powinna trafić wyłącznie do lokatorów.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Nadzieja" dodaje, że pierwsza propozycja od operatora sieci komórkowej, dotycząca ustawienia nadajnika na jednym z bloków, pojawiła się w lutym. Na nią spółdzielnia od razu się nie zgodziła. W dalszej kolejności operator sieci wystąpił o zgodę na dzierżawę terenu w pobliżu bloku numer 22. Prezes Olszewski wyjaśnia, że spółdzielnia dopiero w maju otrzymała szczegóły techniczne od operatora sieci telefonii komórkowej i dlatego dopiero teraz zapytała o zdanie mieszkańców.