„Jeśli zęby chcesz wstawione – śmiało wejdź na te czerwone. Jeśli chcesz mieć swoje zęby, chodź po szarym lub nie tędy” – kartki z takim oryginalnym ostrzeżeniem pojawiły się niedługo po zakończeniu remontu tarnowskiego Rynku na ścianach kamienic. Już ich dawno ich jednak nie ma. O tym jak poważny jest to problem, boleśnie przekonała się pani Barbara, która dwa lata temu poślizgnęła się na płycie tarnowskiego Rynku i oddała sprawę do sądu.
- Okazało się, że mam skomplikowane złamanie rzepki kolanowej. Przebyłam operację, tę rzepkę mi zespolono. Przez kilka tygodni miałam gips, potem miałam ortezę, także w sumie przez cztery miesiące byłam unieruchomiona. Po pół roku od tej pierwszej operacji miałam drugą operację, bo trzeba było usunąć zespolenie w rzepce. No i od tego czasu praktycznie cały czas to kolano niedomaga, wymaga rehabilitacji. Nie wiem, czy wywróciłam się na tych czerwonych płytkach, bo było ciemno, wyglądały na czarne, było bardzo ślisko - mówi.
Wątpliwości co do tego, który element płyty tarnowskiego Rynku jest niebezpieczny, nie miał mężczyzna, który pomógł kobiecie po wypadku i zeznawał teraz w sądzie.
- Rynek w Tarnowie jest skonstruowany z takich większych płyt, powiedzmy szarych, poprzecinanych bardzo śliskimi płytami granitowymi, tak bym to określił. One są powodem upadku. Dla mnie nieistotne było, czy one były pokryte piaskiem, czy nie, bo i tak było ślisko, piasek nie pomaga na poślizgnięcie się na tej nawierzchni - zeznawał. "To jakby są takie czerwone płytki między tym co tworzy taką szachownicę, są okropnie śliskie" - przekonywał nawet pracownik firmy odśnieżającej płytę tarnowskiego Rynku.
Ta wiedza w Tarnowie jest jednak niemal powszechna.
- Jak idę, to po prostu omijam te czerwone, bo te szare są w porządku. Ja nie wiem, kto to wymyślił w ogóle te czerwone. Parokrotnie się poślizgnęłam. Uważam, że nie powinny być takie śliskie płytki w centrum miasta, w samym Rynku - opowiadają mieszkańcy.