Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przekonuje, że spalarnia odpadów, których nie da się posegregować, może ustabilizować ceny wywozu śmieci i przynieść nawet 30 procent zapotrzebowania na ciepło.

Jest przełom ws. budowy spalarni odpadów przy elektrociepłowni w Tarnowie. Inwestycja w końcu ruszy? Jest przełom ws. budowy spalarni odpadów przy elektrociepłowni w Tarnowie. Inwestycja w końcu ruszy?

Przez ostatnie lata rozpoczęcie inwestycji utrudniały protesty organizacji ekologicznych, które nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Perspektywa budowy spalarni obok elektrociepłowni na Piaskówce nie podoba się także części mieszkańców.

Prezes tarnowskiego MPEC Tadeusz Sieńczak przekonuje, że spalarnia odpadów nie będzie powodowała uciążliwości dla mieszkańców. Jak tłumaczy, pomieszczenia są odpowiednio zaprojektowane, aby nie wydostawały się na zewnątrz zapachy.

MPEC może ogłaszać przetarg na zaprojektowanie i budowę spalarni śmieci, ponieważ Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska podtrzymał oprotestowaną przez ekologów decyzje środowiskową.

Decyzja GDOŚ jest ostateczna, ale przysługuje jeszcze od niej odwołanie do Sądu Administracyjnego. Miasto nie chce jednak dłużej czekać.

W Krakowie przetargi na budowę spalarni ruszyły na wcześniejszym etapie. Tego typu inwestycje obecnie nie powodują uciążliwości zapachowych

- przekonuje prezydent Jakub Kwaśny.

Inne zdanie na temat budowy tarnowskiej spalarni odpadów ma Piotr Rymarowicz z Towarzystwa Na Rzecz Ziemi w Oświęcimiu, który zapowiada skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jak mówi, inwestycja nie przewiduje budowy instalacji do waloryzacji żużla.

To, co wychodzi ze spalarni, musi być przetworzone, jeśli ma być potem wykorzystane. W przeciwnym wypadku będzie się tym zajmować mafia, a odpady trafią na dzikie składowiska. To jest skandal

- mówi Piotr Rymarowicz.

Prezes tarnowskiego MPECu Tadeusz Sieńczak przyznaje, że po spaleniu zostanie nawet do 30 procent odpadów, ale jak zapewnia - będą one przekazywane do utylizacji profesjonalnym firmom.

Szef MPECu dodaje, że dziś odpady, które maja być spalane w tarnowskiej instalacji - muszą być wyważone do innych zakładów, często daleko poza miasto, co powoduje duże koszty dla innej miejskiej spółki MPGK.

Tarnowska spalarnia odpadów miałaby ustabilizować ceny wywozu śmieci i produkować nawet 30 procent zapotrzebowania na ciepło dla miasta.

Ograniczymy w sposób bardzo duży zużycie najgorszego paliwa w sensie ochrony środowiska, czyli węgla kamiennego, który dzisiaj jeszcze stosujemy

- zapowiada Tadeusz Sieńczak.

Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem MPECu to tarnowska spalarnia odpadów mogłaby powstać w 2028 roku.

Ekolodzy, którzy próbują blokować budowę spalarni odpadów w Tarnowie ale także Oświęmcimiu - przekonują, że Unia Europejska odchodzi od budowy takich instalacji. Jak tłumaczą, jest to szkodliwe, bo trzeba więcej odzyskiwać odpadów niż ich spalać.