Radio Kraków: To nie jest żadną tajemnicą. Mówił Pan o tym dużo wcześniej, że w czerwcu będzie kończył przygodę ze stanowiskiem dyrektora artystycznego tarnowskiego teatru. Taki był pomysł od początku? Czy to wynik gorszej sytuacji finansowej tarnowskiego teatru ?
Marcin Hycnar: Nie, faktycznie jest tak jak pan wspomina. Od dawna było wiadomo, że moja przygoda z tarnowskim teatrem zakończy się w czerwcu tego roku. To był trzyletni kontrakt i właściwie z mojej strony od początku plan był taki, że to jest kwestia nabrania doświadczenia na nowym polu, w innej roli niż dotychczas. To doświadczenie zebrałem i bogatszy o nie wracam na stare śmieci tzn. do Warszawy, gdzie mieszkam na co dzień. Więc nie jest to związane z tym, co się zdarzyło przez te trzy lata. Czy z aktualną sytuacją finansową. Nie, to po prostu moja prywatna decyzja.
RK: Trudno jest w takiej sytuacji finansowej robić teatr?
MH: Ach, ogromnie trudno. Tarnowski teatr ma jakąś tam dotację, ale właściwie jej gro pochłaniają koszty stałe. W związku z czym jakiekolwiek wahania tej dotacji dla teatru, właściwie rokroczne, powodują, że działalność artystyczna na tym boleje. W roku 2020 mamy do czynienia z sytuacją skrajnie niekorzystną i groźną. Z 6 premier, które planowałem zrealizujemy 2. I to jest pytanie o to co dalej. Czy miasto zamierza tą drogą podążać i podobne decyzje podejmować w przyszłości. Czy jednak ktoś wpadnie na pomysł, żeby dać szansę zespołowi i także tarnowskim widzom, żeby to miejsce się rozwijało.
RK: Prezydent mówi, że takie są okoliczności - finanse samorządów. Mniejsze pieniądze, które miasto dostaje.
MH: To prawda, że ten rok jest wybitnie trudny, jeżeli chodzi o domknięcie budżetu. Zdaję sobie z tego sprawę. Programy socjalne właściwie centralne programowane, powodują, że faktycznie samorządom jest bardzo trudno. Natomiast nie byłbym sobą, gdybym nie zaznaczył, że pan prezydent rokrocznie ma pomysł żeby tarnowskiej kulturze jednak obciąć fundusze. W związku z czym, mimo że w tym roku sytuacja jest wyjątkowo trudna, to jednak takie myślenie długofalowe o kulturze wydaje mi się, że mogłoby być inne.
RK: A takie głosy, że może w teatrze pracuje za dużo osób?
MH: Jakby to najdelikatniej powiedzieć... Mamy tutaj trzy pracownie, gdzie pracuje jeden stolarz, jedna krawcowa, jeden modelator. Nie mamy już na etacie chociażby ślusarza i wszystkie rzeczy robimy "na zewnątrz". Proszę mi wierzyć, że wydaje się, że pracuje tutaj minimalna ilość ludzi, która pozwala, żeby ta instytucja pracowała profesjonalnie. Oczywiście, że tych ludzi mogłoby być mniej, jeżeli zostałaby podjęta decyzja, że tutaj nie będzie stałego zespołu i teatru repertuarowego. Ja uważam, że byłby to błąd, ale to nie jest niemożliwe rozwiązanie. Natomiast to trzeba sobie jasno powiedzieć: albo mamy ambicje, że mamy tutaj teatr, który działa, tworzy, produkuje nowe rzeczy, albo takich ambicji nie mamy. I nikt się nie obrazi. Tylko żeby to było jasne a nie, że taka niepewność i ograniczenie pod względem finansowym powodowało trudności w działaniu instytucji.
RK: Mówił pan o tym, że chciałby robić teatr dla wszystkich. Udało się?
MH: Myślę, że w dużej mierze tak. Sądząc po frekwencji na poziomie 90 procent i ilości widzów, którzy do nas przychodzą, rokrocznie to jest blisko 60 tysięcy osób, to tak - wydaje mi się, że udało się utrzymać jakiś poziom. I tarnowianie faktycznie tutaj chętnie przychodzą. Wydaje mi się też, że plan ekletycznego repertuaru - bardzo różnorodnego właściwie - również się sprawdził. Bo każdy mógł znaleźć coś dla siebie. I faktycznie nasze przedstawienia były bardzo różne. I wydaje mi się, że każde z nich znalazło swoją grupę odbiorców.
RK: "Śluby Panieńskie", czy podobne tego typu przedstawienia na dużej scenie, "Piaskownica", "Płuca na małej". Chodzi o liczbę widzów czy po prostu tak od początku miało być?
MH: Akurat "Płuca", "Piaskownica" to spektakle mało obsadowe. Więc siłą rzeczy tego typu dwuosobowe przedstawienia zazwyczaj robi się na małych scenach, a mamy je w naszym teatrze dwie. Natomiast nie ukrywam, że owszem, naturalnie na sztuki klasyczne, komedie, ten żelazny repertuar, jest większe zapotrzebowanie wśród publiczności. W związku z tym, siłą rzeczy, kalkulując działalność teatru także pod kątem finansowej i wpływów, podejmujemy takie decyzje. Ale zdarzały się i na dużej scenie spektakle wydaje mi się ambitniejsze i tak nie pozostawiające dział promocji i obsługi widowni w niepokoju, czy znajdą tylu widzów na dane tytuły. Bo i "Warto było" i "Trans-Atlantico" były takimi spektaklami, powiedziałbym, nieoczywistymi. Zresztą "Trans-Atlanitco" ostatnio doceniono w konkursie "Klasyka żywa", jako jeden z siedmiu spektakli z całej Polski znaleźliśmy się w finale, który we wrześniu nastąpi w Opolu. No więc wiele rzeczy się udało.
RK: To co zobaczymy w tym roku? Które dwie premiery z sześciu się ostały?
MH: Ostał się "Oskar i Pani Róża", którego premierę mieliśmy w lutym. Przed nami "Bracia Karamazow" Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Marty Streker. Na małej scenie naszego teatru - bo to taki ewenement. Adaptacja przygotowana przez pana Piotra Fronia jedynie na trzech aktorów. Spektakl plastyczny, formalny, trzech braci na scenie. I ta premiera już 14 marca.
RK: Jest miejsce i szansa dla takiego teatru w Tarnowie? Dla wszystkich?
MH: To jest 66. sezon artystyczny więc wydaje mi się, że to świadczy o tym, że publiczność teatralna cały czas w Tarnowie jest. Wyniki, o których wspominałem, każą sądzić, że tarnowianie doceniają to, co tutaj się dzieje. Kolejki, komplety na każdej kolejnej edycji festiwali "Talia" świadczą o tym, że ludzie chcą teatru. I jestem najlepszym dowodem na to, że w tym mieście teatr repertuarowy daje szansę mieszkańcom. Gdyby w Tarnowie nie byłoby teatru repertuarowego, to kto wie czy rozmawialibyśmy dzisiaj.
RK: Mówił pan o tym, że podjął się roli dyrektora artystycznego, żeby zebrać nowe doświadczenie. To będzie tylko trudne doświadczenie czy też coś dobrego?
MH: Wie pan, jak to praca z ludźmi. Nie, myślę, że wiele się nauczyłem tak naprawdę. Wierzę też, że coś udało się dać temu miejscu. Bo jak wspominałem, traktowałem to trochę jak spłatę długu zaciągniętego wiele lat temu. W tym roku mija 25 lat od premiery "Małego księcia" w tarnowskim teatrze, w którym zadebiutowałem, więc śmieje się, że mam okrągły jubileusz w tym roku. Ćwierćwiecza pracy scenicznej. Wydaje mi się, że pracowało nam się przez te mijające trzy lata bardzo intensywnie i dobrze, rzetelnie. Jestem bardzo dumny z zespołu tarnowskiego teatru, powiększonego w ostatnich latach o nowe nabytki. Ale zarówno stara ekipa jak i te satelity, które dołączyły, to jest zespół. I nie boję się użyć tego słowa. To są ludzie oddani swojej robocie. Nagradzani za nią. I myślę, że też zyskujący sympatie tarnowian.
Tarnowski teatr na początku roku dostał z budżetu miasta o 500 tysięcy złotych mniej. Podobnie jak inne instytucje kultury. Przed kilkoma dniami radni przyznali na tarnowską kulturę dodatkowe ponad 600 tysięcy złotych. Teatr dostanie z tej puli 190 tysięcy. Tarnowska scena otrzymała także 500 tysięcy złotych z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przede wszystkim na organizację Tali.
"Gdybyśmy rozmawiali 2 tygodnie wcześniej to bym był dużo bardziej sceptyczny i zmartwiony tym co będzie. Te środki dają nam oddech". Dyrektor tarnowskiego teatru Rafał Balawajder przyznaje, że liczbę premier trzeba było zmniejszyć, ale cały czas potrzebuje tego samego zespołu aktorów i pracowników - jak podkreśla - teatr gra premiery z lat poprzednich, bo stanowi to poważny przychód dla teatru z biletów czyli około 1 miliona 300 tysięcy złotych.
Więcej na temat rozpaczliwego łatania finansowych dziur w tarnowskiej kulturze pisaliśmy tutaj
(Bartek Maziarz/ek)
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.