- Jesteśmy przeciwni wariantowi, który został pokazany przez Biuro Projektów na zlecenie GDDKiA. Jesteśmy też przeciwni temu nowemu terenowi, który został wstępnie zaproponowany. Czy on powinien zostać poddany pod analizę przez Biuro Projektów? Do tego pomysłu też jesteśmy negatywnie ustosunkowani - podkreśla Mikuła.
Wójt gminy Lisia Góra dodaje, że z nowych propozycji nadal wynika, iż wschodnia obwodnica Tarnowa przecinałaby tereny zabudowane przez mieszkańców w Nowych Żukowicach. Ta miejscowość została już przecięta przez autostradę. Wójt postuluje przesunięcie planowania takiej drogi jeszcze bardziej na wschód, na granicę województwa małopolskiego z podkarpackim. Przeciwko zaprezentowanym nowym obszarom protestuje także gmina Tarnów oraz Skrzyszów. Projektanci mają się do odnieść do tych uwag pod koniec października, kiedy przedstawią konkretne przebiegi wschodniej obwodnicy, a nie tylko zakresy obszarów.
Z kolei wójt Gminy Skrzyszów Marcin Kiwior podkreśla, że proponowane teraz rozwiązania przez projektantów dla wschodniej obwodnicy Tarnowa nie rozwiązują żadnych problemów, bo oznaczają drogę bez zjazdów, a jedynie łączącą drogę krajową numer 94 z autostradą. Dodatkowo taka "obwodnica" ma być oddalona kilkanaście kilometrów od Tarnowa.
"To tak nie działa, co to jest za obwodnica?" - pyta.
Zdaniem wójta Kiwiora, wschodnia obwodnica Tarnowa powinna powstać w przebiegu, który ma już decyzję środowiskową na granicy miasta Tarnowa oraz gminy Tarnów.
"Wybudowaliśmy drogę z Tuchowem i tutaj ruch jest już większy. Planujemy też rondo na drodze krajowej. Po to budujemy, żeby jadąc dalej, wjechać na wschodnią obwodnicą i dalej autostradą na wschód, zachód oraz na północ w kierunku Warszawy. Natomiast obwodnica Tarnowa na granicy województw niczego nie rozwiązuje. To jest bez sensu. Na tym może skorzystałoby może 5 - 10 procent osób, ale reszta nie. Cały region na tym by stracił gospodarczo, a na pewno Tarnów" - dodaje Kiwior.
Wschodnia obwodnica na granicy miasta i gminy nie może na razie powstać, bo zgodnie z prawem Tarnów - jako miasto na prawach powiatu - musiałby do niej dołożyć połowę kosztów, czyli nawet 300 milionów złotych, na co miasta nie stać.
Jak niedawno mówił Radiu Kraków minister infrastruktury Dariusz Klimaczak, trwają poszukiwania rozwiązania tego problemu.