Prezydent Tarnowa wierzy, że zdobywanie kolejnych zgód i dokumentacji dla wschodniej obwodnicy zbliża do powstanie inwestycji. „Zawsze najtrudniejsze jest wytyczenie drogi. Sprawy finansowe są oczywiście ważne i bez pieniędzy nie da się wybudować drogi. Natomiast jeżeli nie ma zgody czy uwarunkowań środowiskowych to nawet gdyby były pieniądze to nic nie pomogą. Mówię o postępie ponieważ do tej pory zgody na przebieg nie było, dzisiaj jest i prace przebiegają spokojnie”.
Roman Ciepiela przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że do rządowych programów trafiają inwestycje, które mają zasadniczą część dokumentacji. „Ta będzie w 2017, najpóźniej w 2018 roku. A więc będzie wystarczająco dużo czasu żeby zabiegać o to aby rząd wpisał wschodnią obwodnicę Tarnowa do realizacji po roku 2020”.
Jak zastrzega prezydent, wszystko będzie zależało od ewentualnych oszczędności na innych przetargach oraz kondycji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Przygotowanie do budowy wschodniej obwodnicy Tarnowa mogło być już dużo bardziej posunięte. Jednak dopiero przed rokiem miastu, gminie Tarnów oraz GDDKiA udało się uzgodnić koncyliacyjny wariant przebiegu trasy.
Wprawdzie zakłada największą liczbę wyburzeń, ale przebiega w mniejszym stopniu po stronie miasta niż wcześniej wskazany wariant. Co jest ważne dla finansów Tarnowa.
4 lata temu wstępnie szacowano, że 6 kilometrów wschodniej obwodnicy Tarnowa, w wariancie niebieskim, może kosztować nawet 245 milionów złotych. Z tego miasto musiałoby dołożyć mniej więcej połowę. Ale to i tak dużo mniej niż w wariancie proponowanym do niedawna przez GDDKiA, który miał kosztować 210 milionów złotych, a wkład Tarnowa szacowany był na około 170 milionów.
Tarnów i tak liczy na to, że przynajmniej 85 procent kosztów inwestycji pokryłby Skarb Państwa.
Niestety wybrany wariant zakłada największą liczbę wyburzeń. To co najmniej 30 domów oraz 50 budynków, bo szacunki wykonywano cztery lata temu. Co gorsze ich właściciele jeszcze długo będą czekali na ostateczną decyzje w sprawie budowy obwodnicy, a co za tym idzie o przyszłości swoich działek i domów.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że po otwarciu autostrady do Dębicy wschodnia obwodnica Tarnowa nie będzie już tak potrzebna bo cały ruch przeniesie się na A4. W rzeczywistości ruch zmalał, ale przez Tarnów nadal jednak przejeżdża sporo samochodów m.in. w drodze do Jasła i Krosna oraz dalej na południe kraju. Kierowcy przekonują, że to przez brak połączenia autostrady z Pilznem. Podczas gdy w Dębicy są dwa zjazdy.
Tymczasem potrzebę budowy wschodniej obwodnicy Tarnowa widzi szef krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Tomasz Pałasiński. „Tu mamy dość duże obciążenie ruchem na osi północ – południe. I na pewno spięcie dróg krajowych między autostradą jest potrzebne”. - podkreślał w rozmowie z Radiem Kraków dyrektor Pałasiński.
Bartek Maziarz