Mimo, że podczas startu procesu 4.03, przez 3 godziny odczytywał swoją odpowiedź na akt oskarżenia, na początku drugiej rozprawy 11.03 poprosił sąd o to, żeby mógł uszczegółowić pewne kwestie. Na wstępnie stanowczo oświadczył: „W całym swoim życiu zawodowym, w szczególności na funkcji prezydenta, nie uczyniłem nic, co mogłoby być szkodliwe, niekorzystne, dla samorządu, miasta i jego mieszkańców”.
Zaczął od przypomnienia swojej pracy w Azotach i tego, w jaki sposób doszedł do władzy w mieście. Z dumą przywoływał artykuł prasowy, w którym napisano, że „jeżeli Ścigale powiedzie się uratowanie zakładów azotowych to należy mu wystawić pomnik, natomiast jeżeli będzie miał klęskę to Tarnów przeżyje hekatombę zatrudnienia”.
Wspomniał o koalicji stowarzyszenia "Tarnowianie", które zakładał, z Platformą Obywatelską i o kosztach podobnych politycznych porozumień.
Podkreślił, że jego zdaniem, jednym z najważniejszych zadań miasta i prezydenta jest zapewnienie "najwyższej przychylności i pomocy tam, gdzie jest to możliwe" przedsiębiorstwom, które tworzą miejsca pracy.
"Podejmowałem próby oddziaływania na inwestorów, żeby zechcieli lokować się w Tarnowie, a także żeby przy ich inwestycjach pracowały lokalne firmy" - wyjaśniał Ryszard Ścigała. Były prezydent Tarnowa podał jako przykład budowę Centrum Handlowego Gemini Park Tarnów.
Ścigała przypomniał sądowi, że podczas jego rządów i dzięki inwestycjom majątek w mieście podwoił się.
Po kilkudziesięciu minutach monologu, sędzia Bożena Waresiak przerwała byłemu prezydentowi Tarnowa, gdy ten próbował opisywać struktury centrów, które stworzył w miejsce wydziałów (a co, jak przyznał, nie podobało się przedstawicielom Platformy Obywatelskiej). Podobnie zrobiła, kiedy Ścigała chciał przywoływać interwencje na rzecz przedsiębiorców, którzy działali lub chcieli działać w mieście. Obrońca byłego prezydenta, mecenas Bogusław Filar, podkreślił jednak, że podanie przykładów zgodnego z prawem działania na rzecz przedsiębiorców, ma związek z zarzutem przekroczenia uprawnień przy przebudowie ulicy Kryształowej. Według prokuratury, powiązana ze STRABGiem spółka Polski Asfalt miała "oszczędzić" prawie milion złotych. Ścigała się do tego nie przyznaje. Co innego Zdzisław M, którego zdaniem prokuratury, były prezydent namówił do podmiany dokumentacji projektowej ulicy Kryształowej na korzyść Polskiego Asfaltu.
Sędzia Bożena Waresiak zgodziła się na podanie tylko kilku przykładów, bo jak stwierdzia, w innym przypadku "zabrakłoby miesiąca" na przedstawienie działalności prezydenta.
Ścigała przytaczał np. interwencje 31 przedsiębiorców z prośbą o działania na rzecz obniżenia opłat za wieczyste użytkowanie, ze względu na nieadekwatne do tarnowskich realiów wyceny biegłych. „Taka interwencja została przekazana, nie z poleceniem obniżenia opłat, ale przychylności przy rozpatrywaniu do stosowanego dyrektora”. - wyjaśniał Ścigała.
Były prezydent Tarnowa podkreślił, że nie podpisał żadnej niekorzystnej umowy. „Nie wydałem żadnego sprzecznego z prawem polecenia. Nigdy nie nakazałem złamania czy obejścia procedur wewnętrznych, bo nikt przy zdrowych zmysłach, nie łamie reguł, które sam ustala. I nigdy nie wydałem też polecenia działania niezgodne z prawem. Wysoki sądzie, nawet jeżeli są polecenia: proszę zastanów się czy możesz tak zgodnie z prawem, jeżeli możesz to im zrób. To leży w gestii pracownika merytorycznego. A to nie jest polecenie: złam prawo, namawiam Cię do przekroczenia, namawiam Cię do zanalizowania”.
Ścigała zwracał też uwagę na współodpowiedzialność: „Jeżeli jest tu mowa o 3 czy 4 umowach. Ja mam postawiony zarzut. A osoby, które przygotowywały, parafowały, podpisały, sprawdzały zgodność z dokumentacją, ich tu nie ma. To coś nie jest w porządku. To dla mnie to nie jest w porządku”.
„Nawet w aktach sprawy, tak trudnej jak ta. Nie znalazły się protokoły przesłuchań osób, które zgodnie z zakresem obowiązków i udzielonymi pełnomocnictwami nadzorowały bądź prowadziły analizowane tutaj inwestycje czy przetargi”.
Możemy się domyślać, że Ryszardowi Ścigale chodzi o jego ówczesnego zastępce, odpowiedzialnego za inwestycje, Henryka Słomkę – Narożańskiego z Platformy Obywatelskiej. Zresztą później Ścigała podkreślał, że to właśnie Słomka – Narożański z ramienia urzędu najczęściej spotykał się z przedstawicielami spółki STRABAG, którzy oprócz powiązania z aferą korupcyjną, są także zamieszani w zmowę przetargową przy budowie łącznika z autostradą.
Odnosząc się do zbudowania nieformalnych relacji m.in. z innym oskarżonym w tej sprawie Wiesławem F. przyznał, że „jest to dobra znajomość”, jeszcze z czasów pracy w Azotach. Połączyła ich miłość do żużla, motocyklów i powódź, bo jak przekonywał Ścigała, firma F. bardzo pomogła miastu podczas kryzysu.
Były prezydent przed sądem komplementował zarówno Wiesława F. jak i jego firmę m.in. za fachowość oraz innowacyjność. Sporo miejsca w swoich wyjaśnieniach Ścigała poświęcił technologi betonowania ślizgowego z wibroprasowaniem, która zdaniem biegłego powołanego przez prokuraturę nie istnieje, a zdaniem śledczych miała jedynie na celu „ustawienie” przetargu pod „Wes-Bud”. Ścigała przed sądem przekonywał jednak, że to nie prawda powołując się na opinię profesora Jana Deji.
Były prezydent podkreślił jednocześnie, że Tarnów używając, tej technologii do wykonywania dróg lokalnych „wyprzedził czas”. Co jego zdaniem docenili mieszkańcy osiedla Westerplatte, którzy w ankiecie odnośnie remontowanych dróg i chodników opowiedzieli się prawie jednogłośnie za drogami o nawierzchni betonowej.