- Z oświadczenia pani kurator wynika inna narracja, że dyrektor za późno zareagował. Tymczasem komisja dyscyplinarna postawiła inne zarzuty dyrektorowi - oprócz organizacyjnych, że nie była udzielona adekwatna pomoc. To zupełnie różne kwestie. Czym się mamy kierować? Chcielibyśmy, żeby pan wojewoda się wypowiedział. Jak wojewoda uzna, że nie powinien się wypowiadać, prezydent uzna, że nie otrzymał odpowiedzi i ten stan będzie trwał - podkreśla wiceprezydent Bogumiła Porębska.
Na początku czerwca wojewoda małopolski w rozmowie z dziennikarzami zaapelował, żeby prezydent Tarnowa respektował decyzję komisji dyscyplinarnej i zawiesił dyrektora. Nie odpowiedział jednak na oficjalne pismo prezydenta Tarnowa.
Wojewoda Łukasz Kmita mówił na początku czerwca, że wystosował też prośbę do kuratorium, by to wcześniej zajęło się sprawą dyrektora. Pierwotnie termin był wyznaczony na marzec przyszłego roku. To by oznaczało, że Jan Ryba nie mógłby także wystartować w konkursie na dyrektora III LO w kolejnej kadencji.
Tymczasem jak ujawnił portal Onet.pl, według kontrolujących postępowanie dyrektora Jana Ryby ze strony kuratorium "informacja przesłana przez szkołę do sądu rodzinnego może skutkować stworzeniem niezgodnego z rzeczywistością, negatywnego obrazu matki".
Onet.pl podkreśla także, że pojawia się coraz więcej wątpliwości dotyczących porozumienia pomiędzy wojewodą małopolskim oraz kuratorium, na mocy którego to Małopolska Kurator Oświaty sprawuje nadzór nad komisją dyscyplinarną, która teoretycznie i nawet z nazwy powinna funkcjonować przy wojewodzie małopolskim. To oznacza, że kuratorium inicjuje postępowania przeciwko nauczycielom i jednocześnie je osądza, podczas gdy powinna to robić niezależna komisja przy wojewodzie. Jak pisze Onet, wątpliwości co do takiej formuły działania ma także Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, który pyta Ministra Edukacji o legalność, przejrzystość i zasadność takiego działania.