"Chcieliśmy tylko i wyłącznie wskazać pewien problem, który istnieje i domaga się rozwiązania. Samo sformułowanie "Lista piosenek zakazanych" jest trochę prowokacyjne, medialne i jest pewną figurą stylistyczną. Nie chodzi nam tyle o zakazy, produkowanie jakieś listy bo ona przecież musiałaby być ciągle aktualizowana i byśmy się sami zagubili w tych rzeczach, które nie są priorytetowe, ale o wskazanie pewnego kanonu, wartości, od których nie możemy odstąpić. Nie dlatego żeby dokuczać ludziom, tylko żeby uchronić sacrum - świętą liturgię. To jest podstawową motywacją naszego działania".
Ksiądz Andrzej Turek podkreśla, że jest to problem, bo nowożeńcy próbują czasem realizować własne pomysły podczas ślubu. "Nie koniecznie jest to powodowane złą wolą. Oni sobie wyobrażają tak ten obrzęd. Księża czasem są w bardzo niekomfortowej sytuacji, bo presja jest duża. Chodzi o to żeby zatrzymać ten trend, zareagować profilaktycznie".
Ewa Judasz, która z zespołem śpiewa podczas ślubów przyznaje, że czasami fantazja nowożeńców jest spora. Ale też - jak podkreśla - w różnych kościołach i parafiach funkcjonują różne zasady. "W jednym kościele da się zaśpiewać różne piosenki jak słynne Hallelujah, która jest problematyczna. W drugim obecność skrzypiec czy wokalistki jest nieakceptowalna. W parafiach miejskich zazwyczaj nacisk jest położony na to, żeby były to utwory liturgiczne. W parafiach wiejskich zazwyczaj organiści pozostawiają większą swobodę i nie widzą przeszkód żeby zagrać Cohena czy inne rzeczy". Dlatego według Ewy Judasz ujednolicenie zasad jest potrzebne.
Teolog i muzyk Damian Śliwa podkreśla, że już w tej chwili funkcjonują w kościele dokumenty, które regulują te kwestie. Ale jak przyznaje, problem jest co widać chociażby po ofertach zespołów ślubnych. Dlatego jego zdaniem powinno się pokazać wartościowe utwory i postawić na edukacje także księży oraz organistów.
Rzecznik V Synodu ksiądz Andrzej Turek przyznaje, że w powstających wytycznych mogłyby się pojawić jako przykład pieśni, które można wykonywać podczas ślubów, a także tych, których nie wolno. "Nie powinno być Hallelujah Cohena, ale też wielu innych piosenek bo gdybyśmy poszli w tym niepokojącym kierunku to byśmy się mogli spodziewać na ślubie powiedzmy "Miłości w Zakopanem".
Ksiądz Turek przekonuje, że lubi Cohena, ale - jak podkreśla - są pewne piosenki, dobre jako produkt kultury masowej, ale się nie nadają. Nie dlatego, że są złe, gorsze - po prostu nie są adekwatne do tego czasu i przestrzeni jaką jest Msza Święta".
Diecezja Tarnowska nie jest pierwszą, która próbuje uregulować kwestie utworów ślubnych. Wcześniej zrobiły to m.in. archidiecezje katowicka i wrocławska.
V Synod Diecezji Tarnowskiej ma potrwać 3 lata. Pierwszy rok poświęcony jest rodzinie.
Bartek Maziarz/bp