Mimo że fontanna jest na gwarancji, miasto musiało zapłacić za naprawę z własnej kieszeni, bo uszkodzenie instalacji nie wynikało z zaniedbań wykonawcy. Teraz magistrat chce znaleźć winnego.

- Z głównym wykonawcą stwierdziliśmy, ze przyczyną awarii był akt wandalizmu, w wyniku którego doszło do otwarcia skrzynki i wyłączenia głównego bezpiecznika - wyjaśnia Rafał Nakielny z tarnowskiego magistratu.

Urzędnicy chcą zgłosić sprawę na policję.

Naprawa fontanny, która kosztowała 90 tysięcy złotych, wymagała wymiany wszystkich urządzeń sterujących fontanną i tych mechanicznych, i tych elektrycznych na nowe. To jednak nie koniec kosztów. Magistrat musi jeszcze ponownie zaprogramować fontannę. Szuka jednak firmy, która się tym zajmie, bo poprzednia przedstawiła za drogą propozycję.