Śledczy podczas postępowania ustalili, że były brytyjski właściciel zakładu próbował ratować Fabrykę: starał się o kredyt, o pomoc u władz samorządowych czy rozłożenie zaległości w ZUS na raty - bezskutecznie. Prokuratura zdecydowała się śledztwo umorzyć.
- Przeprowadzone dowody w ocenie prokuratora wskazują, że naruszenie praw pracowników nie było wynikiem złośliwości, a więc złej woli ze strony pracodawcy, lecz wyłącznie trudnej sytuacji finansowej spółki, która nie posiadała wystarczających środków na zaspokojenie wszystkich wierzycieli. Na brak złej woli pracodawcy wskazują także jego starania o dofinansowanie spółki z różnych źródeł - informuje Radio Kraków Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik tarnowskiej prokuratury.
Tą decyzją są oburzeni są byli pracownicy firmy. Od decyzji tarnowskiej prokuratury przysługuje im zażalenie.
Posłuchaj Waldemara Ptaśnika, szefa związków zawodowych z Fabryki
Przypomnijmy, Fabryka Maszyn Tarnów to tarnowski zakład, o którym głośno było w całej Polsce po tym jak jej brytyjski właściciel z dnia na dzień zamknął bramy zakładu. Bankrutujące przedsiębiorstwo sprzedane zostało nowemu inwestorowi z Niemiec. Ten jednak także nie poradził sobie z jej długami i ostatecznie Zakład upadł w ubiegłym roku - jego majątek został zlicytowany a pracownicy zwolnieni.
( Agnieszka Wronska /dw)