W niedzielę 30 czerwca o godz. 17:27 na numer alarmowy zadzwoniła osoba z informacją, że mężczyzna zniknął pod wodą w okolicach progu wodnego na Dunajcu w Błoniu. Po kilku minutach na miejsce dotarła karetka, która jednak odjechała po niespełna godzinie. Co ważne: trwała jeszcze wtedy akcja ratunkowa, mężczyzna nie został wyłowiony z wody przez strażaków. Zdaniem uczestników podobnych akcji, do takiej sytuacji zazwyczaj nie dochodzi.
Innego zdania jest jednak rzeczniczka Wojewody Małopolskiego Joanna Paździo, która podkreśla, że karetka była na miejscu przez godzinę.
- Jeśli nie ma pacjenta, nie ma osoby jeszcze wyłowionej, to jest znak zapytania co dalej. Zespół ratownictwa medycznego był w kontakcie z dyspozytornią medyczną. W pewnym sensie byli takim zespołem ratownictwa, który tam czekał trochę bezczynnie. Tutaj była wątpliwość, czy ta karetka powinna zostać na miejscu, czy wrócić do systemu, żeby służyć do obsługi innych zgłoszeń, które w tym czasie mogą się pojawić. W tym czasie działania poszukiwawcze prowadzili strażacy. Po dwukrotnym kontakcie ratowników z dyspozytorem o godzinie 18:10 i 18:26 karetka została odwołana z miejsca zdarzenia. Natomiast akcja cały czas była obsługiwana przez strażaków - wyjaśnia Joanna Paździo.
Karetka, która odjechała z Błonia o godzinie 18:26 nie została jednak odwołana do żadnego innego zdarzenia. Wróciła do systemu, czyli do bazy i dopiero około godziny 19:00 obsługiwała inne wezwanie.
Wiele pytań i wątpliwości. "Nie padła odmowa wysłania karetki"
Emocje i kontrowersje wzbudziła jeszcze rozmowa dyspozytora straży pożarnej, który po wyłowieniu mężczyzny z wody przez strażaków o godzinie 18:46 zadzwonił po karetkę do dyspozytorni medycznej.
Rzeczniczka Wojewody Małopolskiego przekonuje: nie było sytuacji, w której dyspozytor miałby powiedzieć, że nie wyśle już karetki do tego zgłoszenia. Jak jednak przyznaje, ze względu na to, że zgłaszający dyspozytor straży pożarnej nie był na miejscu, pytań było sporo.
- Dyspozytor medyczny zadawał pytania dotyczące stanu zdrowia poszkodowanego. W przypadku osoby, która tonęła w Dunajcu, było sporo pytań dotyczących wyglądu poszkodowanego. Nie była to osoba, która znajdowała się na miejscu, stąd zebranie tych informacji było nieco utrudnione. Powiedzmy wprost: wywiązała się dyskusja o tym, jakie są procedury po stronie dyspozytora medycznego i dyżurnego straży pożarnej - tłumaczy Paździo.
Rzeczniczka podkreśla, że mimo iż rozmowa z dyżurnym straży pożarnej jeszcze trwała, to o godzinie 18:47, już była pierwsza informacja w systemie, że dyspozytor wyśle karetkę na miejsce po zebraniu wywiadu i wypełnieniu tzw. formatki. W tym samym dyspozytor rozmawiał jeszcze z policją i ze strażakiem obecnym na miejscu zdarzenia.
- Nigdzie, na żadnym etapie, podczas żadnej z kilku rozmów, nie padła odmowa wysłania karetki - podkreśla rzeczniczka wojewody.
Ostatecznie karetka dotarła na miejsce zdarzenia o godzinie 18:51. Wcześniej reanimacje 22-letniego mężczyzny wyłowionego z Dunajca prowadzili strażacy, którzy mają odpowiedni sprzęt i umiejętności, ale nie mogą np. podawać leków. Mołdawianin przebywał pod wodą grubo ponad godzinę i nie udało się go uratować.
Będzie spotkanie ws. wątpliwości dotyczących procedur
Rzeczniczka wojewody podkreśla, że po analizie nagrań i całej sytuacji nie dostrzeżono błędów dyspozytora medycznego.
- W jednym i w drugim przypadku karetka została wysłana, przy wszystkich wątpliwościach, które wiążą się z tą sytuacją, czyli tak długim czasie przebywania tej osoby pod wodą. Dyskusje pomiędzy nami i strażą pożarną będziemy wyjaśniać, żeby takich wątpliwości już nie było. Nam zależy na tym, żebyśmy byli sztafetą pomocy. Musimy być jak jedna pięść i współpracować ze sobą - podkreśla Joanna Paździo.
Sytuacja z 30 czerwca i wątpliwości, które się podczas niej pojawiły, mają być omawiane podczas wcześniej planowanego spotkania strażaków oraz dyspozytorów medycznych w komendzie Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowie we wtorek 16 lipca.
Kalendarium tego zdarzenia po stronie dyspozytora medycznego przekazane przez Urząd Wojewódzki:
17:27 - przyjęcie zgłoszenia o osobie, która zniknęła pod wodą w Błoniu na Dunajcu. Po kilku minutach karetka przyjeżdża na miejsce
18:10 - pierwsza rozmowa ratowników medycznych z dyspozytorem o tym, że akcja trwa, że są na miejscu strażacy i nie wyłowiono mężczyzny
18:26 - odwołanie zespołu ratownictwa medycznego ze względu na trwającą akcję poszukiwawczą
18:45/46 - dyżurny straży dzwoni do skoncentrowanej dyspozytorni medycznej, że wyłowiono poszukiwaną osobę i prosi o wysłanie karetki
18:47 - rozmowa policji z dyspozytorem medycznym i informacja, że karetka zostanie wysłana (po dokończeniu przyjęcia zgłoszenia)
18:51 - karetka (inna niż za pierwszym razem) pojawiła się na miejscu