Wtorkowe spotkanie w Szczurowej nie odbyło się, bo mieszkańcy nie weszli na salę, tylko protestowali przed nią. Dyrektor Wód Polskich w Krakowie Wojciech Kozak przekonywał jednak w rozmowie z dziennikarzami, że małe poldery to za mało. Jego zdaniem musi powstać jeden zbiornik ewentualnie trochę mniejszy. Wojewoda Klęczar zapewnia, że jest możliwy kompromis.

- Jedną z propozycji jest zmniejszenie kubatury tego obiektu, co siłą rzeczy spowoduje, że mniej domów będzie trzeba ewentualnie wysiedlić, mniej terenów przeznaczyć pod ten suchy polder. W ramach inwestycji w tamtym rejonie możliwa jest budowa kilku mniejszych obiektów, polderów suchych, ewentualnie także zbiorników mokrych. Będziemy szukać rozwiązań kompromisowych. One są możliwe, ale też nie będzie sytuacji, że my zrezygnujemy z budowy obiektów, które będą chronić naszych obywateli. Za chwileczkę, jeżeli będziemy tak postępować, że nie pozwolimy wybudować nic, to potem będzie płacz, jak nadejdzie woda - podkreśla.

Wojewoda Krzysztof Jan Klęczar mówił, że dyrektor Wód Polskich nie mógł przedstawić mieszkańcom Szczurowej tych pomysłów, bo nie weszli na salę. Klęczar dodał, że program ochrony górnej Wisły powstał za czasów poprzedniego rządu i już wtedy zakładał budowę w Szczurowej polderu przeciwpowodziowego, który przyjmie 206 milionów metrów sześciennych. To wymagałoby jednak przesiedlenia 800 mieszkańców z trzech wiosek i wyburzenia około 200 domów.

W środę po godzinie 17 gościem programu Co niesie dzień w Radiu Kraków będzie dyrektor krakowskiego oddziału Wód Polskich Wojciech Kozak.