Wójt gminy Tarnów, Grzegorz Kozioł wyjaśnia, że "nie będzie wyznaczał osoby czy stowarzyszenia, które miałyby się zająć dalszym prowadzeniem szkoły. Tylko będę rozmawiał ze środowiskiem, w którym kierunku pójdziemy". Wójt jest przekonany, że nie będzie z tym problemu i że szkoły w Jodłówce - Wałkach, Łękawce czy Błoniu odżyją po przekształceniu. 

Grzegorz Kozoł podaje za przykład Szkołę w Zawadzie, w której teraz nie nie tylko nie ma problemem z naborem, ale też oczekiwana jest rozbudowa bo dzieci się nie mieszczą w klasie. Innym przykładem jest niepubliczne przedszkole w Tarnowcu, w którym jest 120 dzieci, bo nie ma możliwości większego naboru. A przed przekształceniem gimnazjum w Zbylitowskiej Górze do 1 klasy zgłosiło się 17 dzieci z 3 wsi. "Natomiast w momencie przekształcenia z 17 dzieci klasa 1 urosła do 33 dzieci". 

Wójt Kozioł uważa, że za kłopoty szkół publicznych odpowiedzialna jest karta nauczyciela, która jego zdaniem "hamuje rozwój edukacji". 

Do siebie Grzegorz Kozioł nie ma jednak nic do zarzucenia. "W tych malutkich szkołach, zapewniliśmy wyżywienie, tam funkcjonują kuchnie i stołówki. Zwiększyliśmy zatrudnienie w świetlicach, czyli dzieci mogą mieć tam opiekę od rana do godziny 16. Gmina zrobiła wszystko co mogła zrobić". 

Zdaniem Józefa Sadowskiego ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, gmina powinna poczekać z przekształceniami szkół na rozwój wypadków związanych z pomysłami Prawa i Sprawiedliwości, chociażby dotyczącymi likwidacji gimnazjów. Bo wtedy przybyłoby dzieci w szkołach podstawowych. Jednak wójt Kozioł - także należący do PiSu - wyjaśnia, że wycofa się z podjętych uchwał dopiero w przypadku konkretnych rządowych rozporządzeń, "które zmienią jakość finansowania oświaty". 

 

(Bartek Maziarz/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: