Biegły oszacował, że wykonawca zawinił w 67 procentach. Zdaniem eksperta, jednym z największych błędów krakowskiej firmy było zastosowanie kostki-płyty z włoskiego porfiru. "Rozwarstwienie to mankament, który wyklucza zastosowanie takiego kamienia na nawierzchni jezdnej. Ten materiał na pewno nie nadawał się, był niewłaściwy. Drugi element to brak jednorodności, zarówno co do wymiarów jak i grubości tych płytek".
Zgodnie z projektem kostki miały nie przekraczać 7-8 centymetrów. W rzeczywistości miały od 4,5 centymetrów do 10. Według biegłego to skutkowało stosowaniem różnej grubości podsypki, co też miało wpływ na degradację nawierzchni Krakowskiej, bo nie była ona stabilna.
Co ciekawe jednak miasto wiedziało u dużych różnicach w grubościach kostki, którą wykonawca chciał zamontować na ulicy i nie zareagowało - przyznaje radca prawny Piotr Wardawa. Zdaniem pełnomocnika magistratu takie działanie mogło wynikać z atmosfery, która wtedy panowała wokół remontu Krakowskiej. Jak przypomina, firmy, które mają tam swoje sklepy, protestowały, niecierpliwiły się, że remont się przedłuża i tracą przez to klientów, a nawet groziły pozwaniem miasta o odszkodowanie.
"W związku z tym podejrzewam, że przyjęcie wielkości kostki, było skutkiem tych nacisków. Miasto było w podbramkowej sytuacji, bo budowa była rozegrzebana i gdyby nie przyjęto zaproponowanej kostki, remont mógł się przedłużyć o kolejne pół roku. Stąd też taka była pewnie decyzja, ale to tylko moje domysły. Natomiast co do tego, że płytki będą się łupać, że są niejednorodne mineralnie, tego miasto nie wiedziało. Taką płytkę dostarczył wykonawca". - przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, Piotr Wardawa.
Według biegłego miasto odpowiada za wadliwy remont Krakowskiej w 9 procentach.
Pełnomocnik krakowskiego przedsiębiorcy Monika Hartung od początku przekonuje, że wykonał remont Krakowskiej według projektu. Zabrakło w nim m.in. bardzo ważnych szczelin dylatacyjnych, które zostały później przez wykonawcę dorobione, ale zdaniem biegłego w niezbyt fachowy sposób. Wprawdzie obrońca mężczyzny przekonywała, że wszystkie prace, ale też dobór koski, były zatwierdzane przez inspektora nadzoru z firmy Dekara działającej na zlecenie miasta, ale zdaniem biegłego to na wykonawcy zawsze spoczywa największa odpowiedzialność za roboty.
Biegły podkreślał, że gdyby nawet dylatacje znalazły się w projekcie i zostały wykonane według wskazań, a kostka miała różną grubość podobnie jak podsypka, to ulica i tak uległaby degradacji.
Według biegłego, odpowiedzialność projektanta za wadliwy remont Krakowskiej wynosi 24 procent. Mężczyzna podczas pierwszego procesu w tej sprawie w styczniu 2016 roku, przekonywał w rozmowie z Radiem Kraków, że nie miał np. wpływu na dobór materiału, bo wspólnie z konserwatorem wskazywali twardy granit - kwarcyt szwedzki. Jednak Tarnowski Zarząd Dróg Miejskich wybrał płytę porfirową. Projektant przekonywał też, że wiele kwestii zostało mu z góry narzuconych.
Magistrat wprawdzie już na początku procesu przypozwał projektanta do tej sprawy, ale Grzegorz Ślusarczyk nie chciał występować jako strona. Gdyby nawet urzędnicy zdecydowali się zażądać od niego odszkodowania to mogą mieć problem, bo ewentualne roszczenia mogły się już przedawnić. Jak podkreśla pełnomocnik miasta Piotr Wardawa, kiedy wystąpienie z roszczeniem w stosunku do projektanta byłoby jeszcze możliwe, nie było wiadomo, że dokument, który sporządził jest wadliwy.
W innym sądowym sporze miasta z Grzegorzem Ślusarczykiem sąd w 2013 roku zauważył jednak, że "wielu problemów, które pojawiły się w toku realizacji tego projektu, można było uniknąć przy odpowiedniej współpracy - nie tylko samego projektanta - ale też i inwestora, który planując taką inwestycje, nie podjął istotnych kroków ku jej lepszej organizacji, a tym samym skrócenia czasu jej trwania".
Tarnowski magistrat jest jednak przekonany, że największą winę za źle wykonany remont ponosi wykonawca prac i chce od niego 1 miliona 966 tysięcy 457 złotych. Mimo, że przebudowa kosztowała 7 milionów 700 tysięcy złotych. Jak jednak wyjaśnia Wardawa, nie wszystkie prace wykonano źle, bo podczas pierwotnego remontu ulicy Krakowskiej wymieniono np. wszystkie instalacje i sieci podziemne.