Mieszkańcy Moszczenicy zastanawiają się co to jest, coś jakby spadło z kosmosu. To jednak tylko urządzenia poszukujące złóż ropy i gazu, co można zauważyć po zbliżeniu się do pojazdów, na których napisy informują, że należą do Geofizyki.
Jak tłumaczy kierownik grupy sejsmicznej Marcin Święszek z Geofizyki Toruń, urządzenia służą do generowania fali sejsmicznych. Drgając z odpowiednią częstotliwością służy do poznania budowy geologicznej wnętrza ziemi, a to z kolei pomoże w badaniu możliwości wystąpienia złóż. Można to w uproszczeniu nazwać USG ziemi. Fala sejsmiczna jest rejestrowana przez kilkanaście tysięcy czujników na obszarze kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych.
Naukowcy tłumaczą, że mieszkańcy nie mają się czego obawiać, bo urządzenia są bezinwazyjne, nawet stojąc tuż obok nie odczuwa się żadnych drgań.
Dyrektor pionu poszukiwań złóż ORLEN Upstream Jarosław Zacharski podkreśla, że wschodnia Małopolska i Podkarpacie to obszar historycznie związany z poszukiwaniami ropy naftowej i gazu, ich eksploatacji, jest więc nadzieja, że przeszukiwane obecnie tereny mają potencjał i zostaną odnalezione kolejne złoża.
Wibrosejsy będą jeszcze pracowały w okolicach Biecza i Rzepiennika Strzyżewskiego do połowy sierpnia. Zdaniem Jarosława Zacharskiego opracowanie wyników badań przeprowadzonych przez te kosmiczne urządzenia może potrwać nawet do połowy przyszłego roku i wtedy ORLEN Upstream zdecyduje ewentualnie o prowadzeniu odwiertów.
Natomiast Geofizyka Toruń podkreśla, że mieszkańcy byli uprzedzani o prowadzeniu prac, a z właścicielami gruntów, na których są prowadzone badania, podpisano umowy. Za ewentualne szkody ma także im zostać wypłacone odszkodowanie.
Bartek Maziarz/bp