Po dwóch godzinach przychodzą trzy osoby, siadają, bo są nasi trzeci przeciwnicy, zwolennicy zarządu. To była dziwna sytuacja, targnęli na na salę naszych obrad. Trzy osoby rzekomo posiadające statut członka spółdzielni. Ja nie jestem w stanie tego zweryfikować, dla mnie trochę to dziwne, bo jeżeli lista jest zamknięta i ktoś spóźnił się pół godziny i nie został wpuszczony, a nagle ktoś, kto spóźnił się dwie godziny, jest puszczony. Troszeczkę taka segregacja się robi. Nastąpił szok, nastąpiło niedowierzanie. Taka sytuacja nie zdarzała się od lat, nigdy się nie zdarzała, wszystko było pod ścisłą kontrolą. Nie udało się tym razem, trzeba tę walkę kontynuować. Myślę, że wtedy ludzie nabiorą więcej wiary w ruch tych członków spółdzielni, którzy chcą coś zmienić

Jednak prezes spółdzielni mieszkaniowej Nadzieja Kazimierz Olszewski przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że zgodnie z opinią obsługi prawnej zebrania żadna z osób, która się na nie spóźniła, nie brała udziału w głosowaniach. Ostatecznie zarówno w głosowaniu za absolutorium dla prezesa, jak i w tajnym głosowaniu za odwołaniem wiceprezesa zwolennikom zmian zabrakło kilku głosów do ich wprowadzenia.

Były też uwagi do na szybko przygotowywanych kartek z pytaniami do głosowania tajnego za odwołaniem wiceprezesa. Kazimierz Olszewski jest prezesem spółdzielni "Nadzieja" od 31 lat, a Artur Nadolnik wiceprezesem od 9 lat.

Nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Spółdzielni Mieszkaniowej "Nadzieja" trwało 6 godzin.