Decyzja nie jest jeszcze ostateczna, więc czekamy na konkluzję odwołania, które złożyliśmy do ministra kultury. Nie zgadzamy się z konserwatorem zabytków, który chce powrotu do czegoś, co nie ma charakteru zabytkowego, bo rozebraliśmy trylinkę powojenną, taką brzydką, betonową, nie do odtworzenia. Próbowaliśmy ją zastąpić czymś, co jest wygodne w otoczeniu tak szczególnego obiektu jak Słoneczne Wzgórze, gdzie przebywają niepełnosprawni. Mamy wokół tego spór, więc na razie płacimy, bo żadna decyzja nie stała się prawomocna. Czy zapłacimy? Sądzę, że nie, bo chcemy poprawić tę część otoczenia pałacu, a nie zepsuć go. Myślę, że konserwator w tym przypadku nie ma racji.
- podkreśla prezydent Roman Ciepiela.
Tarnowscy drogowcy przekonują, że nie musieli konsultować asfaltowania ulicy w Parku Sanguszków, gdyż ochroną konserwatorską jest objęty układ architektoniczny, a ten nie został zmieniony, bo droga istniała. Tarnowski konserwator się z tym nie zgadza i już raz minister kultury przyznał mu racje. Konserwator widziałby w tym miejscu nawierzchnię z kruszywa i żywicy, jaką stosuje się do utwardzania alejek parkowych. To z kolei zdaniem miasta nie jest dobre rozwiązanie w tym miejscu, tym bardziej dla osób z niepełnosprawnościami, które dojeżdżają do hotelu i ośrodka Słoneczne Wzgórze.
Tymczasem ulica wyłożona tylko jedną warstwą asfaltu staje się coraz bardziej dziurawa i nic z tym nie można zrobić podczas trwania sporu.
Jakby tego wszystkiego było mało, to kiedy doszło do całej sytuacji w październiku 2018 roku, konserwator twierdził, że został wprowadzony w błąd przez pracownika Zarządu Dróg i Komunikacji:
Rozmawiałem we wtorek o 10 i powiedział mi, że ta inwestycja została zakończona poprzedniego dnia. Pojechaliśmy o 14 i zastaliśmy ekipę, która już asfaltowała teren przy podjeździe. Od brygadzisty dowiedziałem się, że dokładnie w momencie, w którym rozmawiałem z pracownikiem urzędu, o godz.10, zaczęli asfaltować.