Do wynajmowanych mieszkań wrócili studenci a wraz z nimi dywany niedopałków pod oknami, chóralne śpiewy po północy, nocne Polaków rozmowy po kilku butelkach, czy chichoty po "trawce". Wszystko okraszone słownictwem, którego powstydziliby się przedwojenni dorożkarze. I nikogo to nie dziwi, nikt nie zwraca im uwagi. Dlaczego?
Oto krótka scenka. Słoneczne południe, siedzę na balkonie i czytam książkę. Nagle słyszę dość charakterystyczny odgłos. Przechylam się przez barierkę i widzę pana w eleganckim płaszczu, który oddaje mocz na ścianę pod oknem sąsiadki a później spokojnym krokiem wchodzi do następnej kamienicy otwierając bramę kluczem. A więc lokator... Okazuje się, że to wynajmujący tu mieszkanie docent jednej z krakowskich uczelni.
W Brukseli jest Manneken pis a w Krakowie Docent pis.
Wychowawca młodych ludzi powinien być dla nich autorytetem. Czego wymagać od studentów, dla których przykładem jest ten docent ?