Minuta ciszy
Ortopedę krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego we wtorek zaatakował nożem 35-letni pacjent. Lekarz mimo wysiłków personelu medycznego zmarł. O uczczenie minutą ciszy pamięci zamordowanego lekarza we wszystkich szpitalach zaapelowała we wtorek Naczelna Rada Lekarska.
Samorząd lekarski zwrócił się także do wszystkich pracowników ochrony zdrowia oraz do samorządów zawodowych zrzeszających poszczególne grupy zawodowe medyków o przypięcie czarnej wstążki do ubioru służbowego. Samorząd lekarski podkreślił, że jest to forma uczczenia pamięci, wyrażenie solidarności z rodziną, bliskimi i współpracownikami zmarłego lekarza i sprzeciw wobec agresji w stosunku do osób niosących pomoc pacjentom.
W środę przesłuchanie i sekcja zwłok
O godzinie 9:00 rozpoczęły się czynności z 35-letnim mężczyzną, pracownikiem katowickiej służby więziennej. Ich przebieg zależy od tego, czy mężczyzna będzie chciał składać wyjaśnienia oraz od tego, czy przyzna się do winy.
W środę ma odbyć się także sekcja zwłok zmarłego lekarza. Wyjaśni ona, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci.
Zatrzymany ws. zabójstwa lekarza to funkcjonariusz Służby Więziennej
35-latek zatrzymany ws. zabójstwa lekarza okazał się funkcjonariuszem Służby Więziennej – poinformował minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Jako początek "głębszych zmian" w SW zapowiedział wniosek o odwołanie dyrektora generalnego płk. Andrzeja Pecki.
Do zabójstwa lekarza Tomasza Soleckiego doszło we wtorek w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Zatrzymany 35-letni napastnik miał być niezadowolony z przebiegu leczenia i dlatego zaatakował ortopedę nożem.
"Osobą, która została zatrzymana w tej sprawie, okazał się funkcjonariusz SW. (…) Ten funkcjonariusz jest zatrudniony przez Areszt Śledczy w Katowicach" – poinformował Bodnar podczas wieczornej konferencji prasowej w Katowicach, gdzie przyjechał wraz z odpowiedzialną za SW wiceminister Marią Ejchart, aby przyjrzeć się dokumentacji funkcjonariusza.
Wiceminister wskazała, że 35-latek był zatrudniony w SW od 2020 r. Początkowo służył w Zakładzie Karnym we Wronkach, a później przez prawie półtora roku w Areszcie Śledczym w Katowicach.
"Służba otrzymywała sygnały o zachowaniach tego funkcjonariusza, które powinny były wzbudzić niepokój" – powiedziała Ejchart.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy odpowiedziała, że nie może sprecyzować, jakie to dokładnie zachowania, ponieważ będzie to jednym z elementów śledztwa. Dodała, że sygnały dotarły do SW podczas urlopu zdrowotnego, na którym przez jakiś czas przebywał funkcjonariusz. W związku z tym został skierowany na badania medycyny pracy. W jej ocenie reakcja SW była "w czasie nieadekwatnym".
"W SW nie ma miejsca na funkcjonariuszy, którzy naruszają prawo, którzy używają przemocy, którzy są agresywni. Nie ma dla nich miejsca" – podkreśliła wiceminister.
Zasygnalizowała, że wątpliwości jej i ministra sprawiedliwości wzbudził m.in. sposób przekazywania dokumentacji funkcjonariusza z jednostki do jednostki oraz sposób wykonywania badań medycyny pracy, przekazywania i analizowania wynikających z nich informacji.
"Ta sytuacja, ale też inne sytuacje niestety nam pokazują, że musimy tutaj pójść bardzo mocno do przodu i zastanowić się nad dalszymi, głębszymi zmianami, jeśli chodzi o funkcjonowanie SW. (…) Uznaliśmy, że to jest czas, żeby dokonać pewnych zmian personalnych. Dlatego będę wnioskował do premiera Donalda Tuska o odwołanie płk. Andrzeja Pecki ze stanowiska dyrektora generalnego SW. Uważamy, że tutaj ta zmiana jest niezbędna z punktu widzenia nowego otwarcia, jeśli chodzi o SW" – powiedział Bodnar.
Natomiast Ejchart poinformowała o powołaniu zespołu, który zbada to, w jaki sposób funkcjonariusze SW są badani i dopuszczani do służby, która "jest ogromnie stresująca, bardzo niebezpieczna i odbywa się z użyciem broni (…) w niebezpiecznym miejscu".
Wiceminister wskazała, że 35-latek został przyjęty do SW "w trudnym okresie", kiedy mieli być przyjmowani niemal wszyscy kandydaci bez właściwej weryfikacji. Zaznaczyła, że obecnie ok. 40 proc. funkcjonariuszy SW pełni służbę mniej niż pięć lat. "To są funkcjonariusze bez należytego doświadczenia" – przyznała.
Zabójstwo lekarza
Lekarz Tomasz Solecki, ortopeda krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego zginął we wtorek. Do gabinetu, w którym badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka nożem. Lekarz mimo wysiłków personelu medycznego zmarł. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski poinformował, że napastnikiem był pacjent niezadowolony z przebiegu leczenia.
W sprawie zabójstwa lekarza śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków Podgórze. W środę o godzenie 11:00 w kaplicy szpitalnej odbędzie się msza św. za duszę zmarłego Tomasza.