- Dużo czasu spędzam przed telefonem. Oglądam YouTube. Zadzwoniłem w przerwie do mamy i w czasie lekcji zadzwonił mi telefon. Ksiądz zabrał mi go. Ja jestem uzależniona od telefonu, lubię słuchać muzyki - mówią krakowscy uczniowie. "Istnieją takie zagrożenia jak uzależnienie od telefonu czy innych urządzeń. To się fachowo nazywa fonoholizm. To przymusowe kontrolowanie treści pojawiających się na ekranie. Szkoły muszą wyznaczać granice. Nie wyobrażam sobie obecności na lekcji z równoczesnym śledzeniem tego, co się w telefonie pokazuje" - tłumaczy Aleksandra Adamek psycholog, terapeuta.
Jakie ograniczenia wprowadzają szkoły? Metody są różne. "U nas jest taka zasada, że dzieciaki zostawiają telefony na początku lekcji i odbierają na koniec. W tamtym roku mieliśmy telefony w szkole. Była masa problemów, na przykład głośne słuchanie muzyki. Byłabym za tym, żeby telefony były wyłączane na czas lekcji" - mówią nauczyciele. Jolanta Gajęcka, dyrektor szkoły podstawowej numer 2 w Krakowie dodaje, że nad tym problemem pracuje od lat. "Budziliśmy w sobie i w rodzicach świadomość, że telefon w rękach dziecka w szkole podstawowej nie jest potrzebny. Od roku mamy zakaz używania telefonów w szkole. Chodzi także o gry elektroniczne, iPady, iPody i tablety" - mówi.
- Oczywiście nie należy popadać w skrajności. Nie od razu rozwija się uzależnienie. Wszystko zależy od wewnętrznej kontroli. Ta w wypadku dzieci odbywa się pod kierunkiem rodziców. Od nich dziecko się uczy. Teraz świat idzie w tym kierunku, że nie ma możliwości, żeby nie rozwijać w sobie tych umiejetności. Sama kwestia internetu, dostępności informacji jest tu kluczowa. Istotny jest rozsądek i umiar" - mówi Aleksandra Adamek, która jednocześnie dodaje, że początek roku szkolnego jest dobrym momentem na porozmawianie z dzieckiem o zagrożeniach, jakie niesie internet i urządzenia elektroniczne.
(Dominika Baraniec/ko)