Według przysłowia, jeśli 4 grudnia trzyma mróz, w Boże Narodzenie będzie odwilż.
Niestety to przysłowie się sprawdza. Pamiętam, jak były śniegi w św. Barbarę, mówiłam do koleżanek: zobaczycie, jak Barbra po lodzie, to Boże Narodzenie po wodzie. I chyba właśnie takie Boże Narodzenie nas czeka – bardzo deszczowe i bardzo zimne
- mówi Monika Dudek z Muzeum Etnograficznego w Krakowie.
Niestety, prognozy na najbliższe dni nie dają Małopolanom dużej nadziei na choćby ulepienie bałwana:
Pierwszy dzień Świąt upłynie pod znakiem pochmurnej i deszczowej aury. W samym Krakowie temperatury ok. 8, 9 stopni w ciągu dnia. We wtorek troszkę mniej chmur i opadów, możliwe większe przejaśnienia
- mówi Michał Kowalczuk z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Wygląda na to, że choć pogodowe przysłowia mogą wydawać się niewiarygodne, to niejednokrotnie się sprawdzają. Monika Dudek dodaje, że pogodę można spróbować przepowiedzieć samemu:
Kończy się Rok Włodzimierza Tetmajera. W jego materiałach Gody i Godnie Święta był taki zwyczaj, że przed kolacją wigilijną kładziono na stół łuski z cebuli. Łup było 12, do każdej trzeba było wsypać sól i zobaczyć, która zawilgnie – ten miesiąc będzie deszczowy.
I na koniec nieco mniej optymistyczny akcent. IMGW ostrzega przed porywami wiatru w województwie małopolskim.
Wiatr będzie cały czas umiarkowany, okresami dość silny, w porywach do 6 km/godz., a wysoko w górach możliwe są pory nawet do 110 km/godz. powodujące zawieje i zamiecie śnieżne.
By nas nie porwało, może trzeba w to Boże Narodzenie zjeść nieco więcej niż zwykle.