W piątek mija 100 dni od inwazji Rosji na Ukrainę. Z danych Straży Granicznej wynika, że do czwartku zarejestrowano niemal 3,8 mln wjeżdżających z Ukrainy do Polski. Straż Graniczna zaznacza jednak, że jest to liczba odpraw, bo niektóre osoby wjeżdżają wielokrotnie w ciągu dnia.
Od początku inwazji z Polski do Ukrainy wyjechało 1,77 mln osób, z czego ponad 1,6 mln to obywatele Ukrainy, obywatele Polski to zaledwie 70 tys. osób, zaś pozostałe osoby to obywatele innych narodowości.
Z danych SG wynika, że wśród osób, które wjechały do Polski 94 proc. to Ukraińcy, a 2 proc. to Polacy, głownie osoby dostarczające tam pomoc humanitarną, zaś pozostałe osoby to obywatele ponad 100 różnych krajów z całego świata. Natomiast spośród Ukraińców, którzy wjechali do Polski, ponad milion osób to dzieci.
Dniem, kiedy odprawiono najwięcej osób, był 6 marca. Wtedy Straż Graniczna przeprowadziła ponad 140 tys. odpraw na kierunku z Ukrainy do Polski. Obecnie ruch dobowy na tym kierunku wynosi ok. 20 tys. osób dziennie, a niekiedy widać nawet przewagę liczby odpraw na kierunku wyjazdowym z Polski na Ukrainę.
"Coraz mniej osób deklaruje również, że się ewakuuje. Jeżeli na początku, w tych pierwszych dniach marca, takich osób było dobowo 90 proc. to teraz jest to 14 proc." - zaznaczyła rzeczniczka SG por. Anna Michalska. Dodała, że działania funkcjonariuszy Straży Granicznej obecnie koncentrują się na legalizacji pobytu Ukraińców w Polsce, m.in. na obsłudze rejestru umożliwiającego weryfikację, czy obywatele Ukrainy wjechali do Polski od dnia 24 lutego.
Dane obywateli Ukrainy, którzy przekroczyli granicę z Ukrainy do Polski, od 24 lutego są automatycznie wprowadzane do rejestru zbudowanego przez funkcjonariuszy Biura Łączności i Informatyki Straży Granicznej. Baza danych powstała w związku z wejściem w życie przepisów ustawy z dnia 12 marca 2022 roku o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa.
Rejestr, który zbudowała i którym zarządza, Straż Graniczna umożliwia weryfikację uprawnień do świadczeń socjalnych i zdrowotnych dla obywateli Ukrainy i ich współmałżonków. System przetwarza informacje o osobach, które przekroczyły granicę Rzeczpospolitej Polskiej w okresie od 24 lutego 2022 roku oraz, które zostały zarejestrowane w urzędach gmin i nadano im numer PESEL. Z danych Straży Granicznej mogą korzystać urzędnicy w gminach nadający numer PESEL, Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Michalska zaznaczyła, że od początku kryzysu głównym zadaniem Straży Granicznej było zapewnienie ochrony granicy państwowej i zapewnienie przepustowości przejść granicznych, aby jak najwięcej osób z Ukrainy mogło się ewakuować.
"Początkowo zakładaliśmy, że w ciągu doby damy radę odprawić 50 tys. osób. Później, poprosiliśmy stronę ukraińską, aby ruch pieszy został uruchomiony na wszystkich przejściach granicznych, bo przed wybuchem wojny ten ruch był możliwy tylko w Medyce. Po jego uruchomieniu okazało się, że jesteśmy w stanie odprawić nawet ponad 140 tys. osób" - powiedziała Michalska.
Zwróciła uwagę, że w tym czasie funkcjonariusze SG wykonali ogromną pracę i byli mocno zaangażowani w pomoc uchodźcom. "Nie chodziło tylko o wykonywanie obowiązków służbowych. Funkcjonariusze SG reagowali na osoby uciekające przed wojną bardzo empatycznie. Robili wszystko, aby pomóc jak największej liczbie osób. Wyzwaniem było to, że niektóre osoby nie miały dokumentów, albo były one nieważne" - powiedziała. Dodała, że brak dokumentów najczęściej dotyczył dzieci.
Rzeczniczka zapewniła, że mimo trudnej sytuacji nikt nie wjechał do kraju bez weryfikacji. "Nie było tak, żeby ktoś wjechał bez potwierdzenia tożsamości. Wyzwaniem były osoby z innych krajów, a które mieszkały, studiowały, bądź pracowały na Ukrainie. Weszliśmy w kontakty z ambasadami, konsulatami. Zdarzało się, że konsulowie przyjeżdżali na przejścia, żeby potwierdzać tożsamość swoich obywateli" - powiedziała.
Michalska dodała, że SG miała na uwadze, że wśród osób, które się ewakuują mogą się pojawić osoby poszukiwane, albo takie, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. "Rzeczywiście takie osoby poszukiwane przez wymiar sprawiedliwości się pojawiały i udało nam się je wychwycić" - zapewniła.
Zwróciła uwagę, że początkowo wśród osób, które przyjeżdżały, dominowały kobiety i dzieci. "Widać było, że są to osoby przerażone, zapłakane i tu też była duża rola funkcjonariuszy, którzy musieli jako te pierwsze osoby w Polsce dać im poczucie bezpieczeństwa. Pokazać, że są już w bezpiecznym kraju i zadbać, żeby miały coś do jedzenia i picia" - powiedziała.
Podkreśliła też duże zaangażowanie Polaków, którzy przyjeżdżali na przejścia graniczne, by pomagać uchodźcom. "To było mnóstwo emocji, te osoby płakały, bały się, uciekały z samymi reklamówkami, z tym, co udało im się zabrać. Często słyszeliśmy, że osoby te chciały wyjechać jak najdalej od granicy, bo się bały" - mówiła.
"Widzieliśmy mnóstwo wzruszających scen, jak kobiety żegnały się na przejściach granicznych, kiedy ich mężowie wracali walczyć na Ukrainę. Widzieliśmy, jak osoby starsze przywoziły wnuki, a same wracały na Ukrainę, mówiąc że wolą umrzeć we własnych domach. Często ludzie wracali po zwierzęta, które zostały ich w domach" - dodała.