Nie było to spotkanie, które szczególnie mocno - zwłaszcza w pierwszej połowie - mogło porwać kibiców zgromadzonych dziś na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie. Derby Małopolski przebiegały raczej spokojnie, a strzałów było jak na lekarstwo. Były jednak po stronie Wisły dwa słupku. Najpierw w 33. minucie, gdy dosyć niespodziewanie dośrodkowanie Carlosa Lopeza przerodziło się w obiecujący strzał. Później już w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie. Wtedy piłkę w środku pola przejął Fran Velez, wiślacy ruszyli z szybką kontrą, którą strzałem kończył Patryk Małecki. Po drodze piłka odbiła się jeszcze od głowy Putiwcewa i ostatecznie trafiła tylko w słupek.

Zdecydowanie bardziej żywa była druga część, choć też na konkrety czekaliśmy dosyć długo. Była próba Brleka, był strzał Lopeza - było też niestety sporo fauli, przepychanek i kartek. Łącznie sędzia Jarosław Przybył pokazał w piątek aż 11 żółtych kartoników. Prawdziwą puentą spotkania była jednak sama jego końcówka. Wydawało się momentami, że to Bruk-Bet Termalica jest bliższa zadania ostatecznego ciosu. Aktywny był w ofensywie Samuel Stefanik, który na boisko wszedł z ławki rezerwowych. Gdy przyszło co do czego, w 89. minucie ruszyli jednak wiślacy. Maciej Sadlok popędził lewą flanką, dośrodkował znakomicie na głowę Petara Brleka, a Chorwat zrobił to, za co od jakiegoś czasu kochają go kibice Wisły. Posłał piłkę do siatki i zagwarantował Białej Gwieździe trzy punkty. W obliczu strzału Brleka głową Jan Mucha - dobrze dysponowany tego dnia między słupkami - nie był w stanie zrobić już nic, a Wisła w dramatycznych okolicznościach dopisała sobie do swojego dorobku trzy punkty.

O wielkim pechu może mówić szkoleniowiec Słoników, Mariusz Rumak. Bruk-Bet w drugim z rzędu meczu przegrywa 0:1 spotkanie, którego wcale przegrać nie musiał. Tydzień temu była Jagiellonia, w drugiej kolejce zwyciężyła Wisła Kraków. Dla Białej Gwiazdy te trzy punkty oznaczają, że - przynajmniej do soboty - podopieczni Kiko Ramireza uplasują się na szczycie tabeli. Warto dodać też, że znów wynik starcia Wisły z Bruk-Betem rozstrzygnął się dopiero w samej końcówce. Na siedem rozegranych między tymi ekipami spotkań aż czterokrotnie o wyniku decydowały ostatnie sekundy. W czerwcu, na zakończenie sezonu 2016/17, gol w doliczonym czasie gry dał punkty Bruk-Betowi. Tym razem los uśmiechnął się do Wisły Kraków.

Wisła Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:0 (0:0)
Brlek 89'

AD