Mecz ze sporym animuszem rozpoczęli goście (podobnie jak przed tygodniem, również w Niecieczy, tyle że z Bruk-Metem Termaliką). Od razu przejęli inicjatywę i już 8. minucie Bartosz Rymaniak przechwycił za krótko wybitą piłkę przed polem karnym i popisał się dobrym dośrodkowaniem do Gorana Cvijanovica. Słoweniec z kolei popisał się precyzyjnym strzałem głową i Michał Gliwa nie miał szans na skuteczną interwencję.

Sądeczanie sprawiali wrażenie załamanych takich obrotem sprawy. Nic im nie wychodziło, tracili piłki w prosty sposób, mieli problemy z rozgrywaniem swoich ataków. Mimo to w 23. minucie udało im się doprowadzić do wyrównania. Adrian Basta włączył się do akcji prawą stroną, podał w pole karne do Filipa Piszczka, a ten – mimo pewnym kłopotów z opanowaniem piłki – popisał się pięknym strzałem pod poprzeczkę. To było czwarte trafienie napastnika Sandecji w tym sezonie i drugie w tym roku. Po tej bramce podopieczni Kazimierza Moskala zaczęli grać lepiej, mieli nawet okazję, aby objąć prowadzenie, lecz Piszczek źle podał w polu karnym do Aleksandara Kolewa.

Sandecji nie udało się jednak utrzymać remisu do przerwy. W 40. minucie goście wykonywali rzut rożny. W zamieszaniu w polu bramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Nika Kaczarawa i z bliska skierował piłkę do siatki. Tuż przed przerwą niezłym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mateusz Możdżeń, ale Gliwa był dobrze ustawiony i odbił piłkę na rzut rożny.

Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla Sandecji. Michal Piter-Bucko dopadł bezpańską pikę w polu karnym i strzałem z kilku metrów nie dał szans Zlatanowi Aomerovicowi. Słowak w ten sposób zrehabilitował się za samobójczego gola, jakiego strzelił w poprzedniej kolejce w spotkaniu z Pogonią Szczecin.

Potem znowu przeważała Korona i gdy wydawało się, że goście po raz trzeci w tym meczu obejmą prowadzenie... padł trzeci gol dla Sandecji! Stało się to w kuriozalnych okolicznościach. Alomerovic chciał wybić piłkę poza polem karnym, ale uprzedził go Piszczek, a niefortunnie interweniujący Elhadji Pape Diaw skierował futbolówkę do własnej bramki.

Senegalczyk szybko naprawił swój błąd. W 80. minucie, po dośrodkowaniu Jacka Kiełba z rzutu rożnego, strzałem głową pokonał Gliwę. W końcówce jeszcze obydwa zespoły mogły pokusić się o wygraną, ale ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym, jak się zdaje, remisem.

 

Sandecja Nowy Sącz - Korona Kielce 3:3 (1:2)

0:1 Goran Cvijanovic (8 głową), 1:1 Filip Piszczek (23), 1:2 Nika Kaczarawa (40), 2:2 Michal Piter-Bucko (48), 3:2 Elhadji Pape Diaw (71 samobójcza), 3:3 Elhadji Pape Diaw (80 głową).

Żółte kartki: Piter-Bucko, Piszczek, Mraz. - Żubrowski.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 1252.

Sandecja: Gliwa - Basta, Szufryn, Kraczunow, Mraz - Danek (85. Trochim), Piter-Bucko, Gric, Małkowski (66. Brzyski) - Kolew, Piszczek.

Korona: Alomerovic - Rymaniak, Dejmek, Pape Diaw, Kallaste - Żubrowski, Możdżeń (74. Cebula), Jukic (66. Petrak), Cvijanovic (66. Janjic), Kiełb - Kaczarawa.

 

PAP/SKO