Wyniki Świątek w 2025 roku dalekie są od ideału i w najbliższych miesiącach praktycznie nie ma szans, aby wróciła na pierwsze miejsce rankingu. W Stuttgarcie będzie jednak miała szansę wygrać pierwszy w tym sezonie turniej.
"Stuttgart jest wyjątkowym miejscem, zarówno dlatego, że mam stąd wspaniałe wspomnienia, jak i dlatego, że po tylu tygodniach spędzonych w Stanach Zjednoczonych będę bliżej domu i cieszę się, że widzę wielu polskich kibiców" – powiedziała Świątek na konferencji prasowej.
W pierwszej rundzie, podobnie jak trzy pozostałe najwyżej rozstawione zawodniczki, miała "wolny los". Z Fett, która w rankingu zajmuje dopiero 153. miejsce i do turnieju głównego musiała przebijać się przez kwalifikacje, zagra po raz drugi. Trzy lata temu gładko pokonała ją w pierwszej rundzie Wimbledonu.
Przed rokiem Świątek odpadła w półfinale z późniejszą triumfatorką, Kazaszką Jeleną Rybakiną, której w tym roku zabraknie w Stuttgarcie. Mimo jej absencji tegoroczna edycja jest bardzo mocno obsadzona. Z najlepszej siódemki listy WTA nie ma tylko piątej Amerykanki Madison Keys.
W ćwierćfinale na kursie kolizyjnym z podopieczną trenera Wima Fissette'a jest Jelena Ostapenko. Z Łotyszką Polka przegrała już pięć razy i wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo. W tej samej połówce drabinki są też m.in. rozstawiona z "trójką" Amerykanka Jessica Pegula i wchodząca z przytupem do światowej czołówki 17-letnia Rosjanka Mirra Andriejewa, która ze Świątek wygrała w tym roku już dwukrotnie.
Z Fett zmierzy się około godziny 16. Wcześniej na tym samym korcie zagra m.in. Magdalena Fręch z Włoszką Sarą Errani.