Wiceliderka światowego rankingu, która walczy o trzeci w karierze triumf w tej imprezie, we wcześniejszych trzech meczach straciła łącznie... sześć gemów.
Polka rozpoczęła mecz bardzo skoncentrowana i pewna swojej gry, co przełożyło się na wynik - szybko objęła prowadzenie 3:0, pozwalając rywalce na ugranie zaledwie czterech punktów. Popełniała mało błędów i miała wysoki procent skuteczności pierwszego podania. W kolejnych gemach Chinka podniosła swój poziom, nawiązała z wyżej notowaną przeciwniczką wyrównaną, zaciętą walkę. W końcówce Świątek wrzuciła jednak wyższy bieg, bezlitośnie wykorzystała niepewność po stronie Zheng i dołożyła drugie przełamanie.
Raszynianka serwowała na zwycięstwo 6:1, ale wtedy w jej grę wkradły się błędy, co pozwoliło tenisistce z Shiyan zanotować przełamanie. To był dopiero drugi stracony gem serwisowy przez wiceliderkę światowego rankingu w tym turnieju. Drugiej szansy na zakończenie premierowej odsłony nie zmarnowała - wykorzystała już pierwszą piłkę setową.
Druga odsłona rozpoczęła się o wiele lepiej dla Chinki, która prowadziła już 40:0 przy swoim podaniu w pierwszym gemie, ale pojawił się wtedy po jej stronie festiwal błędów, zakończony przełamaniem na koncie Świątek. Chwilę później Polka pewnie utrzymała podanie i wygrała kolejnego gema przy serwisie Zheng, która wyglądała już na zrezygnowaną i myliła się raz za razem.
W końcówce wiceliderka światowego rankingu po raz kolejny prowadziła 5:1, ale nie zdołała zamknąć meczu przy tak wysokim wyniku. Na korcie nieco zmieniły się warunki, zaczęło mocno wiać, co nie sprzyjało grze Polki. Chinka wygrała dwa gemy z rzędu, jednak tylko na tyle było ją stać - raszynianka przełamała ją po raz trzeci i triumfowała 6:3.
Świątek powiększyła prowadzenie w bezpośredniej rywalizacji nad dziewiątą w światowym rankingu Chinką na 7-1. Zrewanżowała jej się także za bardzo bolesną porażkę podczas igrzysk w Paryżu, gdzie Zheng zakończyła imponującą serię zwycięstw Polki na kortach im. Rolanda Garrosa i zamknęła jej drogę do upragnionego finału.
"Cieszę się, że się zrewanżowałam i wyciągnęłam wnioski z naszego poprzedniego meczu" - przyznała Świątek w rozmowie z Canal+.
23-letnia wiceliderka światowego rankingu jako pierwsza zawodniczka w historii czwarty raz z rzędu zagra w półfinale w Indian Wells. Tytuł wywalczyła w 2022 i 2024 roku. Po drodze do tegorocznego półfinału straciła zaledwie 12 gemów - jest to najlepsze osiągnięcie spośród wszystkich zawodniczek, które musiały rozegrać co najmniej cztery mecze, aby dotrzeć do tego etapu. Dokonały tego również Amerykanka Lindsay Davenport w 2004 roku, Belgijka Justine Henin w 2006 i Serbka Jelena Jankovic w 2008.
"Pod koniec zrobiło się wietrznie, co spowodowało, że było trudno grać. Trzeba było szybko się przystosować, a to nie jest takie proste. Był to dziwny mecz z tymi wszystkimi przełamaniami, ale chciałam być skoncentrowana i cieszę się, że mi się to udało" - oceniła raszynianka w krótkiej rozmowie na korcie po meczu.
O finał Polka zagra z Rosjanką Mirrą Andriejewą (nr 9.).
Wcześniej z turnieju w Indian Wells odpadły Magdalena Fręch i Magda Linette.
Wynik ćwierćfinału:
Iga Świątek (Polska, 2) - Qinwen Zheng (Chiny, 8) 6:3, 6:3.