"Kadrowicze, których szczegółowo monitorujemy, pracują obecnie całkowicie indywidualnie. Od poniedziałku poprawiły się możliwości, gdyż mogą ćwiczyć w terenie. Wcześniej sporo czasu poświęcali m.in. na trening mentalny czy opracowania taktyczne. Zawodnicy dokształcali się też z teorii sportu, na co zwykle nie ma czasu w trakcie sezonu i klasycznego reżimu treningowego" - powiedział Sobczak.

Jego zdaniem w tym momencie kluczowe jest wznowienie treningów indywidualnych w układzie zawodnik - trener, czyli tzw. lekcje szermiercze.

"Mamy nadzieję, że po dwóch, trzech tygodniach aktywnego oczekiwania kadrowicze dostaną pozwolenie na dostęp do planszy. W tym momencie byłoby to optymalnym rozwiązaniem. Na początku wystarczyłoby, by mogli na planszy poćwiczyć choćby sami, by doskonalić pracę nóg. Później do zajęć dołączyliby szkoleniowcy, czy to klubowi, czy kadry narodowej" - tłumaczył dwukrotny drużynowy medalista olimpijski.

Uważa, że organizacyjnie wydaje się to dość łatwe do przeprowadzenia, gorzej pod względem bezpieczeństwa zdrowotnego.

"Jakby to miało wyglądać? Sala, może być nawet konferencyjna, w której jednak można rozłożyć choćby jedną planszę, najlepiej z oddzielnym wejściem. 90-minutowa sesja treningowa, sprzęt i napoje w jednorazowych torbach oraz butelkach, papierowe ręczniki, brak możliwości korzystania z toalety i prysznica przez zawodnika i trenera. Do tego systematyczne odkażanie po każdych zajęciach - do takich restrykcji zobowiązaliśmy we wniosku, który skierowaliśmy do ministerstwa. Decydująca będzie jednak opinia ekspertów medycznych resortów sportu i zdrowia" - zauważył.

Jak przyznał, ponieważ do przełożonych igrzysk w Tokio pozostało 15 miesięcy, taka forma powrotu do pełnej aktywności po pięciotygodniowej - jak na razie - przerwie byłaby zupełnie wystarczająca.

"Doceniamy wysiłki resortu, który chce pomóc, ale - jak my wszyscy - musi się mierzyć z powszechnymi ograniczeniami. Nie chcemy naciskać, cierpliwie czekamy. Zgrupowania w COS? Nie mówimy +nie+, ale na tym etapie +odmrażania+ sportu, jeśli można coś zrobić skutecznie pod względem szkoleniowym, ale w wymiarze lokalnym czy regionalnym, choć oczywiście przy pełnym poszanowaniu wszelkich regulacji wynikających ze stanu epidemii, to może warto spróbować..." - wspomniał dyrektor sportowy PZSzerm.

Z powodu pandemii koronawirusa światowa federacja (FIE) odwołała wszystkie imprezy do końca czerwca. Zdaniem Sobczaka, przerwa potrwa jednak dłużej.

"Około 15 maja spodziewamy się pierwszych decyzji FIE ws. kalendarza, mamy nadzieję, że pojawi się choćby wstępna koncepcja. Bez tego nie ma sensu planować treningów w dłuższej perspektywie. Jak już coś będziemy wiedzieć, to szerszy plan przygotowań do międzynarodowej rywalizacji możemy opracować nawet w ciągu 48 godzin. Moim zdaniem jednak do końca sierpnia nie należy się spodziewać żadnych zawodów" - zaznaczył.

Wskazał, że przed władzami światowej szermierki stoją dwa główne wyzwania.

"Pierwsze to dokończenie kwalifikacji olimpijskich. Rankingi, na podstawie których dokonany zostanie podział miejsc startowych w Tokio, zostały zamrożone, a w poszczególnych konkurencjach do rozegrania pozostało tak naprawdę po jednej imprezie plus kontynentalne turnieje kwalifikacyjne. Pytanie, czy FIE będzie chciała zamknąć tę kwestię jak najszybciej, czy wróci do terminów z tego roku, co oznaczałoby, że punktowane zawody Pucharu Świata odbyłyby się marcu, a dodatkowe turnieje w kwietniu 2021. Druga sprawa to mistrzostwa świata. W sezonie olimpijskim zwyczajowo nie są rozgrywane i w tegorocznym kalendarzu ich nie było. Ale następne miały zostać rozegrane w Kairze latem 2021, a wtedy najlepsi będą walczyć o olimpijskie medale... " - podsumował Sobczak.

Z biało-czerwonych na dziś pewna występu w Tokio jest tylko trzecia w olimpijskim rankingu drużyna szpadzistek, a co za tym idzie trzy zawodniczki trenera kadry Bartłomieja Języka będą mogły też wziąć udział w turnieju indywidualnym.

W innych broniach Polakom o prawo startu w igrzyskach raczej przyjdzie walczyć w europejskich turniejach kwalifikacyjnych, z których awans uzyska tylko zwycięzca. Ciągle jednak szanse awansu z indywidualnego rankingu światowego mają florecistka Julia Walczyk i szpadzista Radosław Zawrotniak, którzy na dziś są "pierwszymi rezerwowymi".

PAP/AD