Oprócz końcówki nie był to zły mecz w naszym wykonaniu – mówił po zakończeniu spotkania trener Comarch Cracovii, Rudolf Rohacek. – Wiadomo, że Red Bull oddał w całym meczu zdecydowanie więcej celnych strzałów. Dużo pomogły nam wybronione osłabienia, gdy graliśmy 5:3, 5:4. Trzeba za to chłopakom podziękować, bo to był bardzo dobry moment w tym meczu. O wszystkim rozstrzygnął moment, gdy straciliśmy gola na 2:4 i ciężko było już wracać. Tutaj mam pretensje do swoich chłopaków, nie możemy tracić dwóch goli w samej końcówce.

Jednym z wyróżniających się tego dnia zawodników Pasów był Maciej Urbanowicz. To on zdobył bramkę na 3:2, która sprawiła, że końcówka spotkania zapowiadała się naprawdę doskonale. – Chcieliśmy grać jak najdłużej na 0:0, odpowiedzialnie, czwórką z tyłu, szukać swoich szans w kontrataku, może w przewagach. Przez większość meczu tak nam się to układało. W pewnym momencie było 2:3 i zdawało się, że wynik wciąż jest otwarty. Później może zbyt mocno się otworzyliśmy. Popełniliśmy kilka głupich błędów i wynik jest dość wysoki – mówi zawodnik Pasów.

Nie pomogły hokeistom Comarch Cracovii kary, które namnożyły się szczególnie w drugiej tercji. – Przydarzyło się kilka kar. Wiadomo, że gramy tu z zawodnikami lepiej wyszkolonymi technicznie, lepiej jeżdżącymi na łyżwach, starcia "jeden na jeden" są dla nas trudne. Mimo wsyzstko broniliśmy w tych osłabieniach, grając jednego mniej zdobyliśmy nawet bramkę na 1:1 – podkreślił po zakończeniu tego meczu Urbanowicz.

Po meczu z Red Bullem Monachium hokeiści Cracovii wybiorą się do Szwecji, gdzie już w niedzielę czeka ich spotkanie z Brynas IF. U siebie Pasy po raz pierwszy zagrają pierwszego września. Do Krakowa przyjedzie piątkowy rywal, Red Bull Monachium.

AD