Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

R. Niemiec: Ja prezesem PZPN? WYWIAD

  • Sport
  • date_range Środa, 2012.09.26 05:14 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:55 )
"Jeśli chodzi o Zbigniewa Bońka, to jest ulubieńcem mediów. Wszyscy o tym dobrze wiedzą, ale jego piętą achillesową jest to, że model jego przyszłej prezesury to powtórka z Imperium Rzymskiego - z miasta Rzymu zarządzanie terytoriami kolonialnymi. Nie da się PZPN-m, z jego problemami, skomplikowanym statusem i trudnościami natury sportowej i organizacyjnej, sterować bez obecności w Warszawie" - powiedział w rozmowie z Kubą Nizińskim prezes Młopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszard Niemiec.

www.sadeczanin.pl



Kuba Niziński: Za nieco ponad miesiąc najprawdopodobniej będziemy już wiedzieć, kto będzie nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Trzeba było wesprzeć kandydatury. Kogo Małopolski Związek Piłki Nożnej wskazał na swojego kandydata, jeśli chodzi o przyszłego prezesa PZPN?

Ryszard Niemiec: Dla precyzji: trzeba było poprzeć, ale nie musiało się poprzeć, bo jeśli MZPN nie miałby wiary w to, że któryś z kandydatów jest godzien poparcia, to by nie dał. Wykorzystaliśmy wszystkie trzy możliwości statutowe. Poparliśmy Romana Koseckiego, Zbigniewa Bońka i Edwarda Potoka. Dwaj pierwsi są powszechnie znani jako byli piłkarze. Prezes Potok to z kolei nasz rodak spod Nowego Sącza, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, który przez dwie kadencje wykonał straszliwą pracę, mało docenianą i nieupowszechnioną w PZPN przy informatyzacji systemów ewidencji, komunikacji, w systemie extranet a także wdrożył i nadzoruje wojewódzkie ośrodki szkolenia młodzieży, które są w skali Europy fenomenem. Niedawno wizytowała krakowski Wojewódzki Ośrodek Szkolenia Młodzieży w Nowej Hucie grupa wybitnych trenerów z Europy, m.in. Arsene Wenger, Houllier- były selekcjoner reprezentacji Francji. Byli pod wrażeniem rozmachu szkoleniowego, jaki funkcjonuje w Polsce - 16 wojewódzkich ośrodków to daje w sześcioletnim cyklu gimanzjum + liceum około 2 500 "skoszarowanych" i realizujących program dydaktyczny doskonalenia talentów piłkarskich. I to wszystko właśnie Potoka zasługa i robota.

Gorące były dyskusje w Związku, jeśli chodzi o kandydatów? Spieraliście się?

- Nawet niespecjalnie, bo mamy jakąś wspólnotę poglądów i ocenę sytuacji. O ile mogę oddać wiernie procesy myślowe, jakie nam towarzyszyły, to trochę było głębszego zastanowienia przy okazji dania „czarnej polewki” prezesowi aktualnie miłościwie panującemu Grzegorzowi Lato, którego cztery lata temu poparliśmy i z którym wiązaliśmy nadzieje, a którego prezesura nie ułożyła się w sposób najszczęśliwszy. Wizerunkowo okazała się katastrofą. Oczywiście wizerunek jest zawsze tylko ułamkiem realnej oceny, ale ona też nie jest najwyższa.

Który z kandydatów jest najmocniejszy?

- Trzeba by rozgraniczyć atrakcyjność kandydatur z uwzględnieniem realnej siły środowiskowej, akceptacji i dorobku od medialności. Jeśli chodzi o Zbigniewa Bońka, to jest ulubieńcem mediów. Wszyscy o tym dobrze wiedzą, ale jego piętą achillesową jest to, że model jego przyszłej prezesury to powtórka z Imperium Rzymskiego - z Rzymu zarządzanie terytoriami kolonialnymi. Nie da się PZPN-u, z jego problemami, skomplikowanym statusem i trudnościami natury sportowej i organizacyjnej sterować bez obecności w Warszawie. Tu trzeba problemy „wygryzać tu i teraz”, na miejscu. Co nie znaczy, że Zbyszek Boniek nie może wygrać wyborów. Może wygrać, bo presja opinii publicznej jest spora, chociaż przestrzegałbym - jak zawsze to czynię - przed decyzjami personalnymi, które wynikają z oczekiwań i pragnień opinii publicznej, kibiców - vide wybór Franciszka Smudy na selekcjonera, czy lata temu wybór Janusza Wójcika na selekcjonera. W swoim imieniu mówię - Edward Potok, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Człowiek, który jest idealny na dzisiejszy czas polskiego futbolu. Absolwent AWF, Wyższej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu, pułkownik i absolwent kursu dla wyższych oficerów NATO. Zastępca bodajże korpusu Bundeswehry na ćwiczeniach NATO. Eksponuję ten właśnie rys jego życiorysu, bo pokazuje, że to człowiek silnej ręki. Silna ręka jest potrzebna polskiej piłce, aby ogarnąć wszystkie, także bezwzględnie konieczne rozwiązania, które nie zawsze będą popularne. On ma w sobie tyle oficerskiej, żołnierskiej odwagi, że nie będzie się bał łamać pewnych przyzwyczajeń, stereotypów. Tak od strony organizacji wysokiego wyczynu, reprezentacyjnego, jak organizacji pracy struktur w PZPN. Mam tu na myśli np. biurokrację centralną w PZPN.

Pan miał ochotę kandydować? Zawsze przy wyborach prezesa pana nazwisko się pojawia.

- Tak, policzyłem, że od 12 lat. Niektórzy koledzy z mediów obsadzają mnie w roli „wiecznego kandydata” a ja bodajże w 2000 r. udzieliłem wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym dość wszechstronnie przedstawiłem swoje niedoskonałości a teraz, kiedy i w „Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” i gazetach regionalnych zaczęto pisać, że szykuję się, a nawet "dybię" i "czaję się" na stanowisko Laty, usiadłem do komputera i wysłałem do kierownika działu sportowego „Gazety Wyborczej” 2,5 kartkowe wyjaśnienie, w którym tym razem w sposób monograficzny uzasadniłem wszystkie moje słabości, niedoskonałości, które składają się na to, że na prezesa PZPN żywcem się nie nadaję. Najważniejsze z nich to jest to, że na stare lata musiałbym zmieniać styl życia. Ja dziennikarstwa nie porzucę a jeszcze bardziej nie porzucę Krakowa. Do Warszawy mogłem w swoim życiu awansować parokrotnie, za każdym razem konsekwentnie odpowiadałem: „thank you very much”.

KN






Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię