On sam nie jest zaskoczony decyzją organizatorów o odwołaniu ME. Uważa, że było to kwestią czasu, ale stało się to szybciej niż przypuszczał. Powodem jest pandemia koronawirusa, która przewróciła do góry nogami cały sportowy kalendarz.

"Ten komunikat był spodziewaną formą zaskoczenia. Na pewno duży wpływ na decyzję miał wątek finansowy, bo organizatorzy spodziewali się wpływów z biletów, a tych po prostu by nie było. Teraz zostało nam przygotowanie sportowców do zawodów w Polsce, chociażby do mistrzostw kraju" - zaznaczył.

Oczywiście na razie pewności nie ma, czy impreza dojdzie do skutku, ale związek się na to przygotowuje i ma nadzieję na jakąkolwiek rywalizację w tym sezonie.

"Starty muszą być, bo musimy zobaczyć poziom sportowy zawodników. Nie możemy teraz odpuścić. A najbliższą imprezą pewnie będą halowe mistrzostwa Europy w Toruniu" - powiedział PAP Kęcki.

Dyrektor sportowy PZLA przyznał też, że brak imprezy docelowej jest katastrofą nie tylko dla lekkoatletów, ale dla całego środowiska sportowego.

"Oczywiście jeżeli ruszą mityngi i będzie możliwa jakakolwiek rywalizacja, a przygotowania będą mogły się w miarę normalnie odbywać, to brak ME jakoś przetrwamy" - zapewnił.

Kęcki wspomniał, że World Athletics także rozważa rozpoczęcie sezonu w połowie sierpnia i mocno się o to stara. Dla PZLA ważne będzie rozegranie mistrzostw Polski.

"Chodzi o to, by każdy miał możliwość odkurzyć się w rywalizacji. Wydaje mi się, że sezon lekkoatletyczny jest cały czas w zanadrzu. Może bez imprezy z krążkiem na szyi, ale lekkoatletyka w tym całym wariactwie też chce się odnaleźć i mamy na to pomysły" - zaznaczył.

Związek przygotowuję się także do organizacji imprez do 50 osób. "Ale każdy dzień z koronawirusem będzie nam dawał odpowiedzi, czy to będzie miało sens, czy nie" - podkreślił.

On sam jako dyrektor sportowy i trener zalecałby wszystkim zawodnikom zbudowanie formy do rywalizacji.

"Po to, by pokazać jakiś pułap sportowy, który pozwoliłby z większym spokojem wejść w olimpijski sezon. Trzeba też o tym pamiętać, że nie wszyscy mają możliwość rywalizowania w hali i brak startów przez ponad rok nie jest z korzyścią dla żadnego zawodnika. Cały układ psycho-motoryczny jest wtedy zaburzony. Jednocześnie od nikogo nie będziemy oczekiwać eksplozji formy i rekordów życiowych. Na pewno wszystkim zalecałbym startowanie, jeśli to będzie tylko możliwe" - powiedział Kęcki.

Lekkoatleci nadal czekają na jakiś sygnał, do czego mogliby się przygotowywać. Mityngi Diamentowej Ligi są regularnie odwoływane, teraz najbliższy w kalendarzu jest zapisany na 4 lipca w Londynie. Mistrzostwa Polski w Inowrocławiu zostały przesunięte na 13-15 sierpnia.

PAP/AD