Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Polski kapitan w... Realu Madryt!

Nie chodzi wprawdzie o drużynę futbolową, ale zdanie jest prawdziwe! Historia życia Kazimierza Tylko-Dobrzańskiego jest niezwykła i... mało znana. Grzegorzowi Bernasikowi opowiedział ją historyk i regionalista Tomasz Wantuch.

fot: ze zbiorów Tomasza Wantucha

Jego życiorys to właściwie jest gotowy scenariusz na film. Gdy wybuchła II wojna światowa, Kazimierz Tylko-Dobrzański został zmobilizowany, trafił do wojska. Wówczas, jeszcze jako niespełna 18-letni człowiek, wylądował na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczpospolitej. Tam oczywiście wkroczyła Armia Czerwona, 17 września 39 roku trafił do niewoli sowieckiej. Pan Kazimierz nie byłby sobą, gdyby nie próbował się stamtąd wydostać. Udało mu się uciec z tej niewoli wspólnie z kilkoma kolegami. Kilkaset kilometrów przeszedł do stworzonej wtedy granicy niemiecko-sowieckiej, tam z kolei wykorzystał swoje pochodzenie zbliżone do Śląska, bo urodził się w Szczakowej i z transportem wojskowym pojechał tutaj w nasze rejony. Gdy dojechał w okolicę Tarnowa wyskoczył z pociągu i tak powrócił do Tuchowa

- opowiada Tomasz Wantuch.

Był zmuszony uciec z Polski dlatego, że Urząd Bezpieczeństwa już deptał mu po piętach. Wydostał się z kraju w ładowni statku do Szwecji, a potem dowiedział się, że są takie możliwości, żeby uchodźcy polityczni znaleźli swoje miejsce w Hiszpanii. Gdy przybył do Madrytu, a to już był rok 47 czy 48, podjął studia na uniwersytecie w Madrycie i tam od razu związał się ze sportem: piłką ręczną, potem też siatkówką. Bardzo szybko się poznano na jego talencie i rzeczywiście był trenerem Realu Madryt

- mówi historyk o powojennych losach Tylko-Dobrzańskiego.

Więcej rozmów Grzegorza Bernasika w podcaście Życiowe Fair Play

Autor:
Grzegorz Bernasik

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię