Biało-czerwoni pokonali Irlandię 3:0 i awansowali do półfinału mistrzostw Europy rozgrywanych we francuskim Evian. Bramki dla naszej reprezentacji zdobyli Kamil Grygiel, Rafał Bieńkowski i Marcin Oleksy.

Kolejnym rywalem będzie Turcja. Aktualny mistrz świata i mistrz Europy pokonał bowiem Niemców 11:0. Mecz Polska - Turcja w piątek o 15.30.  

Przypomnę, że jedna trzecia naszej kadry, to ampfutboliści krakowskiej Wisły: bramkarz Igor Woźniak oraz gracze w polu Kamil Grygiel, Krystian Kapłon, Kamil Rosiek i Jakub Kożuch.

Dziś nasza kadra prowadziła grę, była częściej przy piłce, ale nie potrafiła tego przekuć na gole. W 10. minucie niezły strzał sprzed pola karnego oddał Bartosz Łastowski, lecz jego strzał obronił bramkarz rywali. Kilkadziesiąt sekund później powinno być 1:0 dla Polski, ale nie było. Krzysztof Wrona znakomicie wyłożył piłkę Marcinowi Oleksemu, który jednak się pomylił z kilku metrów.

- Od początku nie mogliśmy złapać rytmu gry, ale z kolejnymi minutami na boisku zaczęliśmy kontrolować mecz. Mogłem otworzyć spotkanie w doskonałej okazji, ale pękła mi kula i straciłem równowagę. Takie mecze są nam potrzebne, żebyśmy się jeszcze ze sobą otrzaskali – przyznał Oleksy po spotkaniu.

W 15. minucie z ostrego kąta po ziemi uderzył Kapłon, ale i tu James Conroy odpowiednio zabezpieczył irlandzką bramkę. Sześć minut później Kapłon podał w pole karne do Krzysztofa Wrony, któremu zabrakło centymetrów, by sięgnąć piłkę. Irlandczycy szukali swoich okazji głównie po stałych fragmentach gry, lecz ich strzały były blokowane przez naszych reprezentantów.
Jednak ledwie kilkanaście sekund po przerwie Polacy znaleźli drogę do bramki rywali. Błyskawiczna akcja prawą stroną, zagranie w pole karne do Bartosza Łastowskiego, który ściągnął na siebie uwagę obrońców, po czym uruchomił podaniem Kamila Grygiela i to on otworzył wynik tego spotkania w 26. minucie.

Przeciwnicy musieli się nieco odkryć i zaryzykować. W 36. minucie niezły strzał z rzutu wolnego oddał Kevan O'Rourke. Piłka leciała w światło polskiej bramki, ale do niej nie wpadła dzięki interwencji Łukasza Miśkiewicza. Z kolei w 41. minucie polska drużyna wykorzystała błąd obrony oponentów - a konkretnie Rafał Bieńkowski, któremu omyłkowo z pola karnego piłkę podał bramkarz James Conroy. Powracający po 7 latach na duży turniej Bieńkowski znalazł się w sytuacji sam na sam, którą zamienił na bramkę.

A na koniec jeszcze reprezentacja Polski przypieczętowała zwycięstwo trzecią bramką po bardzo ładnej, zespołowej akcji. Asystę zaliczył Bartosz Łastowski, piłkę przepuścił Jakub Kożuch, a do siatki trafił Marcin Oleksy. - Rywal był lepszy w porównaniu do tych, których mieliśmy w grupie. Trochę ciążyła na nas rola faworyta, ale chłopaki trzymali się konsekwentnie planu, dzięki czemu wygraliśmy dość pewnie. Z Turcją faworytami już nie będziemy, ale to może da chłopakom nieco więcej luzu, by pokazali jeszcze więcej swojej jakości – skomentował na gorąco po meczu trener Dmytro Kameko.

Polacy tym samym zameldowali się w najlepszej czwórce Mistrzostw Europy rozgrywanych we francuskim Evian. To także trzeci w karierze awans do półfinału dla bramkarza reprezentacji Polski – Łukasza Miśkiewicza. - To takie samo uczucie jak za pierwszym czy drugim razem. Mimo, że mecz nie układał się początkowo po naszej myśli, górę wzięła nasza siła i wytrenowanie i ostatecznie udało się rozbić Irlandczyków. To będzie bardzo dobry mecz. Mamy respekt do każdego zawodnika, ale to właśnie jest ta impreza, na którą czekaliśmy, więc nie odpuszczamy – deklaruje.