Nie udało się z Lechem Poznań, nie udało się też z Arką Gdynia - może powiedzie się na stadionie Legii w Warszawie? Takie myślenie życzeniowe panowało zapewne w sobotę w Nowym Sączu. Sandecja, która w pierwszych dwóch kolejkach LOTTO Ekstraklasy gola nie zdobyła, ale też nie straciła, w trzeciej serii gier wybrała się na Łazienkowską do Warszawy. Praktycznie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały przed tym spotkaniem na Legię, no, może poza jednym aspektem. Podopieczni Jacka Magiery znajdują się obecnie pomiędzy dwoma meczami trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów z Astaną z Kazachstanu. Na wyjeździe nie udało się osiągnąć korzystnego wyniki, a podróż do Kazachstanu i z powrotem też z pewnością nie wpłynęła pozytywnie na kondycję Legionistów. Takie tempo wymusiło też w składzie Legii zmiany, choć ciężko byłoby uznać, że z Sandecją Mistrzowie Polski grali składem słabszym. Wskoczyli do jedenastki między innymi Broź, Czerwiński, Kopczyński, czy sprowadzeni do Warszawy latem Pasquato i Sadiku. Pytanie tylko - czy to osłabienie, czy wzmocnienie Legii?

Sytuacja Sandecji skomplikowała się poważnie w 21. minucie. Wtedy brutalnie nogi Kopczyńskiego zaatakował Grzegorz Baran. Werdykt sędziego mógł być tylko jeden - Sandecja grała od tego momentu w dziesiątkę. Przewaga Legii stała się więc jeszcze większa, podczas gdy Sandecja nie zbliżała się nawet za bardzo do pola karnego gospodarzy. W 32. minucie mało zabrakło Sadiku. Generalnie Legii brakowało tego dnia precyzji, bo, choć prób było sporo, rzadko kiedy interweniować musiał Gliwa. Skuteczną interwencją golkiper Sandecji popisał się między innymi w 64. minucie, gdy w kierunku bramki uderzał Nagy. Przewaga Legii rosła jednak z każdą kolejną minutą, a dopiąć swego gospodarzom udało się wreszcie w 72. minucie. Kasper Hamalainen sam wziął sprawy w swoje ręce i zakończył indywidualną akcję uderzeniem przy słupku. To był pierwszy, ale nie ostatni gol stracony przez Sandecję w tym meczu. W ostatniej akcji meczu, w 94. minucie sam zaatakował Michał Kucharczyk. Zawodnikowi Legii dopisało szczęście, ale wynik meczu został ustalony na 2:0.

Sandecja Nowy Sącz tym samym straciła dwa pierwsze gole w ligowym sezonie i odniosła pierwszą porażkę. Mimo że rozegrała już trzy mecze, drużyna Radosława Mroczkowskiego wciąż czeka na otwarcie strzeleckiego dorobku. Po dwóch bezbramkowych remisach w Warszawie nadeszła dla Sandecji pierwsza porażka.

Legia Warszawa - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)
72' Hamalainen, 90+4' Kucharczyk

AD