Pegula zajmuje obecnie szóste miejsce w światowym rankingu, ale przed rokiem była już trzecia, a to jej najwyższa lokata w karierze. Jej tegoroczny bilans to 34-11, ale w kwietniu grę na dwa miesiące musiała przerwać ze względów zdrowotnych i z tego powodu opuściła m.in. wielkoszlemowy French Open. Wróciła na Wimbledon i igrzyska olimpijskie, ale grała w nich bez powodzenia.

Znacznie lepiej poszło jej w imprezach przygotowawczych do US Open - triumfowała w Toronto, w Cincinnati dopiero w finale musiała uznać wyższość Białorusinki Aryny Sabalenki, a już w Nowym Jorku nie straciła jeszcze seta.

Bez straconego seta w tegorocznej edycji US Open jest także Świątek. Co więcej, w trzech ostatnich meczach ani razu nie broniła break-pointa. Zdołała tego dokonać po raz pierwszy odkąd gra w głównej drabince turniejów cyklu WTA.

Bilans z Pegulą liderka światowego rankingu ma bardzo dobry: w dziewięciu dotychczasowych pojedynkach była górą sześć razy. Ostatnio obie zawodniczki spotkały się w finale kończącego sezon turnieju WTA Finals w 2023 roku i wówczas Amerykanka wygrała tylko jednego gema.

Raszynianka spotkała się z pochodzącą z Buffalo tenisistką również podczas wygranej przez niej edycji nowojorskiej imprezy dwa lata temu w... ćwierćfinale. Polka triumfowała wówczas 6:3, 7:6 (7-4).

W środę wystąpi też m.in. lider listy ATP Jannik Sinner. Rywalem Włocha będzie rozstawiony z nr. pięć Rosjanin Daniił Miedwiediew, triumfator US Open z 2019 roku. Będzie to powtórka z finału pierwszego Wielkiego Szlema w tym sezonie Australian Open, gdy triumfował Sinner. Na kort tenisiści wyjdą po meczu Świątek.