Biała Gwiazda do czwartkowego spotkania z Belgami przystępuje w nie najlepszych nastrojach. W poniedziałek krakowianie, mimo prowadzenia 2:0 tylko zremisowali 2:2 z Arką Gdynia. Mecz ten dostarczył mnóstwo negatywnych emocji. Wiślacy po raz trzeci w tym sezonie kończyli mecz w dziesięciu. Czuli się też pokrzywdzeni niektórymi decyzjami arbitra.
Trener Moskal przyznał, że było mało czasu, aby opanować emocje. "Były one duże nie tylko w trakcie gry, ale potem w szatni i na drugi dzień, gdy robiliśmy analizę tego spotkania. W futbolu na szczęście jest tak, że przychodzi następny mecz i trzeba się na nim skupić" - wyjaśnił.
Czwartkowy rywal na pewno zawiesi poprzeczkę wyżej niż Arka. To przecież już ostatnia runda eliminacji Ligi Konferencji. Zwycięski zespół zakwalifikuje się do fazy ligowej, co oznacza sześć kolejnych meczów jesienią i zasilenie klubowego budżetu kilkoma milionami złotych.
Wisła na pewno nie będzie faworytem, choć nie była nim także w poprzedniej rundzie, gdy rywalizowała ze Spartakiem Trnawa. Cercle w poprzednim sezonie zajęło czwarte miejsce w rozgrywkach belgijskiej ekstraklasy, a obecnie - po czterech kolejkach Jupiter League - zajmuje 14. lokatę z dorobkiem czterech punktów. W poprzedniej kolejce ekipa z Brugii zremisowała na wyjeździe 1:1 z Leuven.
Trener Moskal zapytany o porównanie Cercle z poprzednimi rywalami – Rapidem Wiedeń i Spartakiem nie miał wątpliwości, że jest to drużyna mocniejsza od słowackiej. "Cercle to zespół wzorujący się na szkole Red Bulla. Stosują mocny pressing, ale starają się grać prostymi środkami. Fizycznie mocno pracują przez 90 minut. Rapid jest według mnie zespołem lepszym jakościowo, ale czasem nie tylko piłkarska jakość decyduje o wyniku" – stwierdził.
Po czwartkowym spotkaniu piłkarze Wisły będą mieli wreszcie trochę oddechu, gdyż ich niedzielny, ligowy mecz z Miedzią Legnica został przełożony. Moskal nie krył zadowolenia z tego faktu. "Gramy co trzy dni i niektórzy zawodnicy, którzy byli intensywnie eksploatowani, zaczynają odczuwać tego skutki" – uzasadnił i dodał, że wreszcie będzie miał trochę czasu, aby popracować nad taktyką.
Zapytany o oczekiwania związane najbliższym meczem, odparł: "Mówi się, że piłka nożna polega na zdobywaniu bramek, ale tym razem odwróciłbym to, bo piłka polega także na tym, aby ich nie tracić. Musimy zagrać odpowiedzialnie i uniknąć starty głupiej bramki" – zaznaczył.
Siła ofensywna "Białej Gwiazdy" opiera się w tym sezonie na Angelu Rodado. Hiszpański napastnik rozegrał już 10 spotkań, w których zdobył 10 bramek, a sześć w rozgrywkach pucharowych. W każdym meczu grał od pierwszej do ostatniej minuty. "Wszyscy liczymy na niego. Nie sprawia wrażenia zmęczonego czy znudzonego. Bawi się dobrze i oby to trwało" – wyraził nadzieję Moskal.