Polscy hokeiści przegrali w Ostrawie z Francją 2:4 (0:2, 2:2, 0:0) w swoim trzecim grupowym meczu mistrzostw świata Elity.
Poniedziałek był dla obu ekip – mających po jednym zdobytym punkcie - dniem wolnym. „Trójkolorowi” wcześniej przegrali z Kazachstanem 1:3 i z Łotwą po dogrywce 2:3 i mieli na koncie jeden punkt, tak jak Polacy. Biało-czerwoni zaczęli udział w turnieju od porażki z Łotwą po dogrywce 4:5, następnie ulegli Szwedom 1:5.
We wtorkowy wieczór drużyna trenera Roberta Kalabera mogła się poczuć jak u siebie, bowiem dostała bardzo poważne wsparcie z trybun, na których dominowali biało-czerwoni kibice. Przed prezentacją składu Polaków w Ostravar Arenie puszczono piosenkę Lady Pank o mało optymistycznym w kontekście meczu tytule „Mniej niż zero”. W przedturniejowych spekulacjach to spotkanie miało w największym stopniu decydować o utrzymaniu w Elicie którejś z tych drużyn.
Francuzi przeważali w pierwszej tercji, częściej strzelali i w efekcie prowadzili 2:0. Najpierw Justi Addamo sprytnie wykończył szybką akcję, potem zmylił Johna Murraya po silnym uderzeniu Yohanna Auvitu. Rywale nie zdołali na to odpowiedzieć przed przerwą, mimo dwóch kar.
W drugiej odsłonie prowadzenie „Trójkolorowych” podwyższył potężnym uderzeniem pod poprzeczkę Stephane da Costa, kiedy jego zespół grał w przewadze. Po tym golu trener Kalaber zdecydował o zmianie bramkarza. Murraya zastąpił Tomas Fucik. Urodzony w Czechach golkiper dwa dni przed rozpoczęciem turnieju odebrał dokument nadający mu polskie obywatelstwo i zadebiutował w oficjalnym spotkaniu. Też nie zachował czystego konta. Znów w przewadze do siatki trafił z bliska Pierre–Edouard Bellemare.
Wydawało się, że Polakom trudno będzie się po tym podnieść. Tymczasem wykorzystali błąd rywali w ich tercji i Dominik Paś zdobył gola kontaktowego. Po chwili Fucik wybronił w pozornie beznadziejnej sytuacji, a kontrę trafieniem zakończył Bartosz Fraszko, wygrywając pojedynek sam na sam, co spowodowało wyraźne ożywienie kibiców biało-czerwonych. „Teraz mamy prawdziwie emocjonujące widowisko” – podsumował spiker po drugiej tercji.
Trzecią ofensywnie rozpoczęła drużyna trenera Kalabera. Dodatkowo rywale szybko „złapali” karę, ale przetrwali szturm, a potem sami mieli liczebną przewagę. Też nie potrafili jej wykorzystać. Potem kilka razy było bardzo interesująco, swoje umiejętności miał również okazję zaprezentować Fucik.
Niespełna dwie minuty przed końcem o czas poprosił trener Polaków i wycofał bramkarza. Niczego to nie zmieniło, Francja wygrała 4:2.
Kolejnym rywalem biało-czerwonych w Ostrawie będzie w środę Słowacja. Realnie oceniając sytuację, wydaje się, że Polakom pozostał cień szansy na pozostanie w elicie, trzeba teraz liczyć na to, że Kazachowie nie zdobędą już ani jednego punktu i na koniec przegrają też z nami.
Polska - Francja 2:4 (0:2, 2:2, 0:0)
Bramki: 0:1 Justin Addamo (9), 0:2 Justin Addamo (12), 0:3 Stephane da Costa (25), 0:4 Pierre–Edouard Bellemare (28), 1:4 Dominik Paś (37), 2:4 Bartosz Fraszko (38).
Kary: Polska: 6 minut; Francja – 8 minut.
Bramki: 0:1 Justin Addamo (9), 0:2 Justin Addamo (12), 0:3 Stephane da Costa (25), 0:4 Pierre–Edouard Bellemare (28), 1:4 Dominik Paś (37), 2:4 Bartosz Fraszko (38).
Kary: Polska: 6 minut ; Francja – 8 minut.
Polska: John Murray (27. Tomas Fucik) – Marcin Kolusz, Jakub Wanacki, Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut, Paweł Zygmunt – Patryk Wajda, Maciej Kruczek, Kamil Wałęga, Krystian Dziubiński, Krzysztof Maciaś – Kamil Górny, Mateusz Bryk, Bartosz Fraszko, Domink Paś, Alan Łyszczarczyk – Arkadiusz Kostek, Paweł Dronia, Mateusz Michalski, Filip Komorski, Maciej Urbanowicz.
Francja: Sebastian Ylonen – Vincent Llorca, Pierre Crinon, Charles Bertrand, Valentin Claireaux, Jordann Perret - Hugo Gallet, Yohann Auvitu, Stephane da Costa, Pierre – Edouard Bellemare, Tim Bozon – Enzo Cantagallo, Florian Chakiachvili, Louis Boudon, Tomas Simonsen, Anthony Rech – Thomas Thiry, Justin Addamo, Sacha Treille, Aurelien Dair, Kevin Bozon.