To był pierwszy turniej, w którym biało-czerwonych prowadził włoski trener Ferdinando De Giorgi. W meczu barażowym, w wypełnionej niemal po brzegi Tauron Arenie Kraków, polska drużyna przegrała w setach do 21, 21 i do 19.

Początek środowego spotkania nie zapowiadał jednak tak słabej postawy Polaków. Zaczęli dobrze, pewnie i z energią. Po każdej udanej piłce, cieszyli się jakby to decydowało o końcowym zwycięstwie. Problemy zaczęły się w połowie partii, gdy z dwupunktowej przewagi zrobił się remis 13:13.

Potem była walka punkt za punkt, ale w końcówce to Matij Gasparini okazał się znacznie bardziej skuteczny od biało-czerwonych „snajperów”. Mylił się Dawid Konarski, nie kończyli także Michał Kubiak i Bartosz Kurek, który na sześć ataków skutecznie skończył tylko raz.

Trener De Giorgi nie decydował się jednak na zmiany. A rozegranie kolejnych piłek było na tyle czytelne, że Słoweńcy bez problemu stawiali blok. Polacy przegrali 21:25.

W drugim secie rywale jeszcze bardziej obnażyli słabość polskiej ekipy. Biało-czerwoni totalnie nie radzili sobie w przyjęciu, gdzie ich skuteczność spadła do 21 procent. Mimo, że Słoweńcy oddali Polakom aż 10 punktów po własnych błędach, ekipa De Giorgiego nie była w stanie tego wykorzystać.

Wprawdzie na boisku pojawili się Rafał Buszek, Artur Szalpuk, Łukasz Wiśniewski i Łukasz Kaczmarek ale i tak nic to nie zmieniło. Zagrywką odrzucił Polaków Turne Urnaut i zrobiła się przewaga 20:16. Tej Polacy już nie odrobili i przegrali do 21. A zamiast ducha walki, było widać spuszczone głowy.

 

 

Poderwać ich do walki próbował Łukasz Kaczmarek, który trzeci set rozpoczął od skutecznych ataków i asa serwisowego. Zresztą rezerwowych De Giorgi postanowił zostawić na decydującą partię i na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Ale później było już tylko gorzej. Brak przyjęcia i żadnego pomysłu na rozegranie akcji dało rywalom znowu przewagę.

Słoweńcy, którzy też nie rozgrywali rewelacyjnego meczu, znowu wyszli na przewagę 15:11. I w tym momencie drugi czas wykorzystał już De Giorgi.

Gdy sytuacja była już dramatyczna i biało-czerwoni przegrywali 14:21, trener zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Za Drzyzgę wszedł Grzegorz Łomacz, który wcześniej nie miał okazji, by się zbyt długo zaprezentować publiczności. Na taki ruch było jednak za późno. Polacy przegrali 19:25.

Tak słabo mistrzowie świata wypadli ostatnio przed czterema laty, gdy współgospodarzem imprezy była... Polska. Wówczas w barażu przegrali z Bułgarią, a w konsekwencji pracę stracił włoski szkoleniowiec Andrea Anastasi.

Jeśli to kogokolwiek pocieszy, to jeszcze większą sensacją jest porażka Francuzów z Czechami! Obrońcy tytułu uznawani byli za faworytów turnieju w Polsce.

Kibice, którzy kupili bilety na czwartkowe ćwierćfinały w Tauron Arenie z pewnością będą kibicowali Słoweńcom. Bo jeśli przegrać, to z kimś, kto dojdzie jak najwyżej.

Sami słoweńscy kibice, którzy prztyjechali do Krakowa wyrazili zresztą nadzieję, że teraz będzie ich nie 20, ale... kilkanaście tysięcy. Bo cała Polska będzie za Słowenią...

 

 

 

Polska-Słowenia 0:3 (21:25, 21:25, 19:25)

Polska: Konarski, Drzyzga, Kurek, Lemański, Kubiak, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Łomacz, Szalpuk, Buszek, Wiśniewski, Kochanowski.

Słowenia: Pajenk, Kozamernik, Sket, Gasparini, Vincic, Urnaut, Kovacic (libero) oraz Stern, Koncilja, Kovacic.

 

Pozostałe mecze barażowe:

Kraków:

Bułgaria - Finlandia 3:1 (23:25, 25:21, 25:11, 25:12)

Katowice:

Włochy - Turcja 3:0 (25:16, 25:17, 31:29)
Czechy - Francja 3:1 (25:21, 21:25, 25:21, 25:20)  

 

Mecze ćwierćfinałowe (czwartek)

Kraków:

17.30 Rosja - Słowenia
20.30 Serbia - Bułgaria

Katowice

17.30 Niemcy - Czechy
20.30 Belgia - Włochy

 

PAP/SKO/WS