Towarzyskim turniejem w Budapeszcie od czwartku do soboty polscy hokeiści rozpoczną sezon reprezentacyjny, którego zwieńczeniem będą mistrzostwa świata Dywizji 1A. "Chcemy po rocznej przerwie wrócić do Elity" - mówi prezes PZHL Mirosław Minkina.
W maju 2024 drużyna prowadzona przez trenera Roberta Kalabera zagrała po 22-letniej przerwie w MŚ Elity. Biało-czerwoni w Ostrawie przegrali wszystkie siedem spotkań, co oznaczało spadek. Polska federacja zgłosiła się do organizacji mistrzostw niższej dywizji, ale ostatecznie w dniach 27 kwietnia – 3 maja 2025 zawody zostaną rozegrane w rumuńskim Sfantu Gheorghe. Rywalami Polaków będą ekipy Wielkiej Brytanii, Włoch, Rumunii, Japonii i Ukrainy. Awansują dwie drużyny.
"Wszyscy chcemy, aby ten sezon reprezentacyjny zakończył się powrotem do Elity. Wróciliśmy do niej po 22 latach, więc apetyt wzrósł. Cały plan startów był gotowy już kilka miesięcy temu. Zaczynamy na Węgrzech, w grudniu rozegramy dwumecz z Ukrainą w Sanoku, a w lutym w Sosnowcu odbędzie się turniej z udziałem tych samych rywali, z którymi zmierzymy się w Budapeszcie, czyli Węgier, Włoch i Słowenii. To wynika z długofalowej umowy. Docelowo być może będzie grało w takich zawodach sześć drużyn" - przekazał Minkina.
Jak zaznaczył, ostatnie zgrupowanie przed MŚ zacznie się mniej więcej miesiąc przed startem imprezy. "Wtedy kadra rozgra jeszcze kilka sparingów" - dodał.
Przed mistrzostwami w Ostrawie w zgodnej opinii ekspertów, kibiców i samych zawodników, teoretycznie najłatwiejszymi przeciwnikami mieli być Francuzi i Kazachowie. Z "Trójkolorowymi" Polacy zagrali otwarcie i skończyło się porażką 2:4. "Uważam, że zapłaciliśmy frycowe po tak długiej nieobecności w Elicie. Byliśmy blisko w meczu z Francją i z Kazachstanem. Trochę zabrakło cwaniactwa, doświadczenia gry na tym poziomie. W Rumunii łatwo nie będzie, bo wszyscy przecież się szykują do walki o awans. Trzeba wygrać pięć meczów i będziemy tam, gdzie ostatnio" – wspomniał szef związku.
Prezes Minkina zwrócił uwagę na zmianę pokoleniową, która zachodzi w kadrze: "Metryka jest nieuchronna, choć ja jestem zdania, że powinni grać najlepsi w danym momencie. Niektórzy zawodnicy będą powoływani rzadziej, inni kończą powoli karierę. Dlatego w kadrze na turniej w Budapeszcie znalazło się pięciu debiutantów. Przygotowania służą temu, by na przełomie kwietnia i maja reprezentacja znów zagrała jeden z lepszych turniejów i – mam nadzieję – awansowała do Elity" – podsumował Minkina.
Polacy w Budapeszcie zagrają kolejno z Węgrami (czwartek, 18.45), Słowenią (piątek, 15.00) i Włochami (sobota, 13.15).(PAP)